Obserwatorzy

czwartek, 14 października 2010

Moherowe Klify

14 października 2010 roku
Dzień wielkiej wyprawy do "Cliffs of Moher" i w drodze powrotnej do Aillwee Cave.

Moherowe klify co rok przyciągają miliony turystów i uważane są za jeden z cudów jakie stworzyła natura. Wznoszą się na wysokość 214 metrów i 5 km w głąb Oceanu Atlantyckiego. Ta największa atrakcja Irlandii leży w hrabstwie Clare w zachodniej części wyspy niedaleko Galway.
Historia tego miejsca sięga ponad 2000 lat. Nazwa Moher pochodzi od staroirlandzkiego słowa "Mothar" i oznacza "Zniszczony Fort" - który pobudowany został w pierwszym wieku przed Chrystusem w miejscu gdzie obecnie usytuowana jest wieża O'Brien'a.
Knockardakin - na północ od wieży O'Brien'a (z XIX wieku)  stanowi najwyższy punkt klifów oraz punkt widokowy na ocean, gdzie w pogodne dni zobaczyć można wyspy Aran i zatokę Galway. Wieża zbudowana została 1835 roku przez O'Brien'a Corneliusa - potomka Brian Boru - króla Irlandii.

Ze wchodu (z Dublina) na zachód do hrabstwa Clare musicie pokonać ok 275 km. Także najlepiej przeznaczyć cały dzień na podróż.

Z samego Galway (gdyby ktoś zdecydował się na bezpośredni lot do stolicy zachodniego wybrzeża) - do klifów jest ok.80 km.
Wejście na teren klifów - płatne 6 euro od osoby.

Jak podają źródła skały z których zbudowane są Moherowe klify powstały ok.300 milionów lat temu w okresie górnego karbonu. Obecnie fale oceanu, deszcz i wiatr rok w rok przyczyniają się do erozji klifu nadając im niepowtarzalny kształt - ku uciesze wszystkich odwiedzających to miejsce. Podążając wzdłuż wyznaczonej ścieżki turystycznej na południowych krańcach klifów podczas trekkingu zobaczysz Hags Szef - naturalny skalny cypel wyrastający z dna oceanu swoim wyglądem przypominający siedzącą kobietę.

Tutejsze klify to również bogactwo fauny i flory. Miejsce zamieszkania dla wielu gatunków ptaków tj: Maskonur, Guillemot, Razorbill, Kittiwake (szare małe mewy), Petrel (powiązany z Albatrosem), Peregrine (sokoła wędrownego), Kruki z rodziny chough. Bogaty świat zwierząt i ssaków wodnych uatrakcyjnia tutejszą dziką przyrodę. W wodach Oceanu Atlantyckiego można zobaczyć wieloryby, rekina wielorybiego, delfiny i foki. Zwierzęta lądowe jak borsuki, gronostaje, duża populacja królików i dzikie kozy uzupełniają ten surowy klimat.

Tyle słowem wstępu.
Aby dostać się na Moherowe Klify wyruszyliśmy wcześnie rano tuż po śniadaniu. Przed nami było prawie 300 km drogi w jedną stronę. Nasz bzyczek był gotowy na wielką podróż życia. :-)

Zachodnia część wyspy różni się nico od wschodniej, pierwsza i zasadnicza różnica jaka rzuciła mi się w oczy były kamienne granice oddzielające właścicieli ziemskich, czego nie zauważyłem we wschodniej części Irlandii. Po dojechaniu na miejsce jak przystało na dwóch dzielnych muszkieterów ;-) zaopatrzyliśmy się w co nie co i czym prędzej rozpoczęliśmy trekking po klifach.
Na początku w centrum przyrodniczo-geologicznym - mała prezentacja multimedialna dotycząca historii powstania Moher Cliffs, ciekawostki przyrodnicze i wirtualna podróż po klifach okiem albatrosa.
Kolejnym punktem obowiązkowym była już wcześniej opisana przeze mnie - wieża O'Brien. Napawałem się przepięknymi widokami jakie dostarcza to miejsce. Szczena opada. I choć niektórych może denerwować fakt licznych grup turystycznych to już nie wielu z nich zapuszcza się dalej niż do końca oznakowanej trasy. Dalej - ruszasz na własną odpowiedzialność.
Jeśli zatem jesteś desperatem i chcesz popełnić samobójstwo - koniecznie odwiedź to miejsce - gwarancja skuteczności zapewniona :-)
Statystyki nie kłamią - co roku zdarzają się przypadki samobójstw lub nieostrożnych poszukiwaczy przygód, którzy zakończyli swój żywot w odmętach oceanu.

Oznakowany szlak kończy się ostrzegawczą tablicą informującą poszukiwaczy mocnych wrażeń, że dalsze poruszanie się wzdłuż klifów jest niebezpieczne i kontynuowanie wędrówki odbywasz na własną odpowiedzialność. Od tego momentu nie chroni cię żadna barierka czy poręcz. Trasa wiedzie aż po kres 5 km odcinka szlaku wzdłuż klifów. Jeśli nie macie lęku wysokości - polecam kontynuować trekking. Widoki zapierają dech w piersiach.
Szczęście znów mnie nie ominęło i pogoda sprzyjała wędrówce. Od czasu do czasu pojawiały się mgły i robiło się złowieszczo ale parę minut później słoneczko wyglądało za chmur i oświetlało cała okolice - tworząc niezapomnianą grę świateł. Wyobrażałem sobie jak tu musi być pięknie podczas zachodów słońca.
Miejsce naprawdę magiczne. Stając na samym końcu szlaku widzisz już tylko ocean. A dalej... jak powiadają - dalej już tylko Ameryka.

Trasa powrotna wiedzie tym samym traktem aż do centrum turystycznego, z którego większość odwiedzających rozpoczyna wędrówkę. Wracając wchłaniałem wszystkimi zmysłami ogrom tego miejsca, szum fal rozbijających się o wystające z dna skały budzący respekt, widok przelatujących nad głowami albatrosów lub maskonurów, gra świateł, budziły we mnie chęć ponownych odwiedzin tego miejsca.
I wiecie co? Na pewno tu wrócę, takich miejsc się nie zapomina.

Na trasie - widok na wspomniane kamienne ogrodzenia

Witamy w hrabstwie Clare

W centrum edukacyjnym


Główna ścieżka turystyczna - grajek na harfie (symbol i herb Irlandii)

Znajdź czterolistną koniczynkę

Widok na płn.część klifów




Wieża O'Brien

Klasyczny widok na Cliffs of Moher




Widok na Hag Szef - w tle wieża O'Brien


Dla nie których - granica zwiedzania klifów. Od tego miejsca ruszasz na własną odpowiedzialność



Grubo ponad 200 metrów w dół :-)

Dla bezpieczeństwa lepiej się położyć


Muszkieterzy na szlaku - dla takich widoków warto podjąć ryzyko


Widok z bliska na skład łupków poddających się łatwo deformacjom przez wiatr i deszcz

Samobójca po prawej - na godzinie drugiej :-) oczywiście żartowałem

Widok z bliska na budowę skał - przy dotknięciu ręką skała bardzo się kruszy


Miejsce docelowe wędrówki i koniec Irlandii - dalej już tylko ocean






Centrum edukacji jest pięknie wkomponowane w przestrzeń

Ktoś chce posłuchać moherowej muzyczki?































Po kilku godzinach spędzonych na klifach, ruszyliśmy w drogę powrotną do Dublina. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o Aillwee Cave.
Ciąg dalszy nastąpi.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz