Obserwatorzy

niedziela, 24 sierpnia 2014

Busem po Europie - Wyprawa do Słowackiego Raju

Słowem wstępu: 
Słowacki Raj to jeden z najpieknięjszych rezerwatów leżących niedaleko naszej granicy. Zajmuje 19763 h i należy do Krasu Spisko-Gemerskiego. Oprócz 200 jaskiń oraz przepaści na wyróżnienie zasługuje wpisana na listę UNESCO - Dobszyńska Jaskinia Lodowa.
Do najciekawszych tras można zliczyć:
  • Suchą Bele
  • Przełom Hornadu 
  • Piecky
  • Sokolia Dolina 
ale również Klasztorny wąwóz czy Tomaszowski Głaz.

Celem naszej wyprawy był szlak Sucha Bela oraz Przełom Hornadu w stronę Klasztoryska. Uczestnikami wyprawy byli: Marcelina Plichta, Adam Wierucki, Mateusz Sieradzki oraz Gabrysia Molka - prawie wszyscy z grupy kursu językowego.

Spędziliśmy 4 wspaniałe dni na tereni Słowacji, zażywając kąpieli w Termach w Popradzie gdzie moczyliśmy swoje dupska :), każdy też przeszedł próbę zimnego źródła - każdy z uczetników wie o czym jest mowa :)

Dzień drugi cały spędziliśmy dość ekstremalnie na szlaku Suchej Beli gdzie idąć po kładkach oraz metalowych drabinkach kolejno pokonywaliśmy stopnie trudności i wysokości.
Osobom które mają lęk przestrzeni zdecydowanie to miejsce odradzam, gdyż owe metalowe drabinki nie mają poręczy co dla niektórych może okazać się to przeszkodą nie do pokonania. Ale spróbować zawsze warto. Atrakcje gwarantowane.
Na 100% zaliczycie zamoczenie buta ześlizgując się z kamienia albo wpadniecie między szczelinę drewnianej kładki (jak ja albo nasza Gabi), które wiszą tuż nad wodą lub małymi wodospadami.
Miejsce swoim urokiem oczarowuje. Wszystkim naprawdę polecam.

Co do naszej grupy :) heheh - "cebulorze" przyjechali na Słowację - tak najczęściej określaliśmy nasz przyjazd. Było super. Mieliśmy też farta gdyż tego dnia była prześliczna pogoda. Oczywiście zawsze trzeba podkreślić że to dzięki już sprawdzonym supermocom Mateusza, która wszedł w konszachty z aniołkami i wymodlił nam prześliczną pogodę. I wiecie co? Naprawdę tak było aż do momentu gdy te aniołki nie poszły na piwo do pubu :D

Ale co wam będę opowiadał - zobaczcie sami jak było

Nasza bryka - postój jeszcze w Polsce

Innowacje drogowe - droga do nikąd :D

Bohaterzy wyprawy

Sucha Bela - 1 kontakt z kładkami

Robi się coraz ciekawiej

Trudniej coraz truniej

Czasami tylko taka kładeczka i co dalej???


Przy wodospadzie oraz 1 podejście po metalowych drabinkach

Komu w drogę temu trampki

Najciekawszy odcinek trasy na Suchej Beli

Up, up, up

Łańcuchy i drabinka - tylko to co masz pod ręką

Widok z góry na niecke
















































































Jak tylko udało nam się zaliczyć Suchą Bele ruszyliśmy natychmiast na trasę Przełomu Hornadu. Pikna trasa usiana wystającymi ze skał metalowymi siatkami i kładkami a jedynym zabezpieczeniem są łańcuchy. Trasa obfituje również w drewniane śliskie kładki oraz wiszące mosty łaczące kilka szlaków.
Tą trasę pokonaliśmy w bardzo szybkim jak na Nas tępie przy akopaniamęcie lekkiego deszczyku, który od czasu do czasu gościł na trasie. Schody zaczęły się dopiero w momencie prześcia na żółty szlak, który już do samego schroniska na Klasztorysku piął się cały czas pod górę. No i muszę przyznać, było ostro, szczególnie biorąc pod uwagę, że dopiero co byliśmy na Suchej Beli. Brakowało już wody, pożywienia, słodkich przekąsek i wody źródlanej :D ale daliśmy jak zawsze radę. Tymbardzej z większą przyjemnością zanurzałem się w smaku słowackiej polewki z roztopionymi kawałkami żółtego sera oraz herbacie kiedy dotarliśmy już przemoczeni do schroniska.

Ale wiecie co? Było warto. Wielkie podziękowania należą się również całej ekipie - dali radę i byłem z nich bardzo dumny. Super. Udało się.



Nad Hornadem

Pobujamy się????

Tuż przed wejściem na żółty szlak

Widok na Słowackie Tatry z naszego apartamentu



























































































































Trzeci dzień pogoda nieco się zepsuła, Mateusz stracił moc, gdyż cały czas oglądał telewizor, ja słychałem oczami a patrzałem uszami i jakoś tak wszystko zaczęło się plątać :D
No ale do rzeczy. Aby nie zmarnować dnia ruszliśmy naszą bryką zwiedzać kolejne atrakcję Słowackiego Raju.
Pogoda uniemożliwiła nam wyjście na szlak Piecky a zatem postanowiliśmy pojechać zwiedzić Jaskinie Lodowa a potem Spiskowy Zamek, który jak się później okazało był nieco dalej niż przewidywaliśmy a w zasadzie jadąc znów na czuja zrobliliśmy niezłe kółko zanim dojechaliśmy na podzamcze. Ale i tak było fajnie bo atmosfera była super.
Wieczorkiem był jeszcze grill no i na żołądeczku zrobiło się zajebiście. Karkóweczka wchodziła aż miło :D. Duchy też były z Nami - co najbardziej oddczuł Adam. Zresztą zobacznie sami.

Lodowa Jaskinia

Spisky Zamek

Mmmmmm karkóweczka jak się patrzy :)


Czwarty dzień był dniem powrotu, pogoda całkowicie się załamała wiec po obfitym śniadanku pozostało Nam jedynie się spakować i ruszyć do Polski do domu. I to był dobry pomysł, gdyż na trasie były tak olbrzymie korki, że zanim pojawiliśmy się w domach straciliśmy cały dzionek. Ale w naszej bryce były też przygody lecz to pozostawiam bez komentarza :D

Wszystkim uczestnikom wyprawy serdecznie dziękuje za spędzony czas. Było zajebiście i koniecznie musimy to powtórzyć na wiosnę. Piecky i Sokolia Dolina czekają.