Obserwatorzy

czwartek, 15 czerwca 2017

Słowenia 2017 z theTravelbus - Perełki Słowenii

2 dzień wyprawy do Słowenii

To był bardzo intensywny dzień który pozwolił Nam poznać przepiękne perły Triglavskiego Parku Narodowego.  Były nimi:
- Wąwóz Vintgar
- Bled
- Wodospad Savica
- Bohinij Jezioro

Zanim jednak spakowaliśmy się do naszych busów i ruszyliśmy na szlak przywitał nas przepiękny poranek przy wspomnianej wcześniej tamie wodnej gdzie nocowaliśmy na dziko. Oczywiście dopiero teraz można było zobaczyć to miejsce w pełnej klasie.

Nasze miejsce noclegowe :-)

Poranek


Tuż zaraz po śniadaniu i spakowaniu całego swojego dobytku do naszych domów na kółkach ruszyliśmy w kierunku pierwszej perełki Słowenii. Mowa tu oczywiście o Wąwozie Vintgar znajdującego się w obrębie Triglavskiego Parku Narodowego. Trasa wiodła nad spienioną wodą i huczącymi małymi wodospadami, basenami i kaskadami mieniącymi się przepięknymi kolorami od turkusu po zieleń. Cały wąwóz otoczony jest wysokimi ścianami skalnymi porośniętymi bujną roślinnością a jego nazwa pochodzi z języka niemieckiego i oznacza „Ogród Winny”, gdyż ścieżka przypomina wijący się krzew winny.

Szykujemy się do wyjazdu








Wąwóz Vintgar jest miejscem którego się nie zapomina. Położony w niedalekiej odległości od miasteczka Bled ma a długość 1600 m a jego dnem płynie rzeka Radovna która zachwyci nie jednego podróżującego po tym przepięknym zakątku Europy jakim jest Słowenia.
Idąc wzdłuż rzeki drewnianymi kładkami mijamy nad naszymi głowami wiadukt kolejowy łączący linię z Jesenic do Nowej Goricy. Na samym końcu szlaku dochodzimy wreszcie do pięknego wodospadu Šum, który jest uwieńczeniem naszej wędrówki po wąwozie. Oczywiście jest tu również miejsce, gdzie można odsapnąć, napić się piwa, zakupić pamiątki itp. Wejście do wąwozu jest płatne - wszystkie aktualne informacje dostępne są na stronie: www.vintgar.si.



























Na mnie osobiście miejsce to zrobiło piorunujące wrażenie. Każdy kto zdecyduję się odwiedzić ten mały kraj jakim jest Słowenia powinien tu zajrzeć.















Drugą perełką Słowenii - taką wisienką na torcie okazał się Bled - Alpejska miejscowość turystyczna leżąca u podnóża Alp Julijskich.


Położenie Bledu i kolor pobliskiego tektonicznego jeziora o turkusowym zabarwieniu oraz Blejski Otok - kościółek pod wezwaniem Marii Panny znajdujący się prawie na samym środku jeziora w otoczeniu pobliskich Alp, sprawiają że jedyne co możesz powiedzieć to otwarta buzia z powodu zachwytu i niedowierzania.


Nie dziwi fakt że miejsce to jest najczęściej pokazywanym widokiem na pocztówkach promujących Słowenię.
Warto też wspomnieć że gejzery zasilające ów jezioro powodują że sezon na kąpiele jest znacznie wydłużony w stosunku do innych alpejskich jezior. Tuż obok wznosi się na wysokość 130 metrów najstarszy zamek Słowenii z 1011 roku. Całość dopełnia majestatyczny krajobraz alpejski.
Dla ciekawskich wspomnę jeszcze, że wyspa na której znajduje się klasztor można zwiedzać lecz aby się tam dostać należy wynająć Pletnę - czyli tradycyjną łodź zasilaną siłą rąk miejscowych przewoźników by już na miejscu pokonać 99 schodów do kościółka i uderzyć w dzwon życzeń z 1543 roku. Bled oprócz pięknego położenia w swej ofercie ma również jeszcze jedną ważną rzecz której nie sposób pominąć a mianowicie bledzkie kremówki - coś na wzór wadowickich kremówek którymi zajadał się nasz Papież Polak Jan Paweł II.
Co by nie powiedzieć - miejsce powala z nóg. Siedzisz nad brzegiem jeziora i nie chcesz już nigdzie się ruszać. Obecność obowiązkowa!!!


























Trzecim cudem natury który tego dnia odwiedziliśmy był Wodospad Savica, który być może nie jest najwyżej położonym wodospadem w Słowenii ale na pewno jednym z najpiękniejszych jakie udało się mi i Nam zobaczyć.
Aby ujrzeć to cudo natury niestety należy uiścić opłatę wejściową do Parku Narodowego, odbyć mały trekking pod górę około 15-20 minut w zależności od kondycji fizycznej by trud chwilowej wspinaczki wynagrodził niewiarygodny widok na wodospad którego wody spadają z 78 metrów wysokości i formują się w dwie odnogi do złudzenia przypominające literę A. Takie rzeczy tylko tu i tylko w Słowenii. Reszta nie wymaga komentarza. Stoisz, patrzysz, podziwiasz i zapominasz o bożym świecie. Ale przecież o to właśnie w tym chodzi :-)




















































Ostatnim miejscem jakie udało nam się zobaczyć tuż przed zachodem słońca był Bohinj Lake - czyli Jezioro Bohinij - naturalne i największe jezioro Słowenii obejmujące ponad 318 ha. Stanowi idealne miejsce dla ludzi uprawiających wszelaki rodzaj turystyki. Idealne miejsce wręcz idylliczne na górskie wędrówki, spływy kajakowe czy rafting, wędkarstwo, paralotniarstwo czy turystykę rowerową. Jezioro Bohinj to taki większy brat jeziora w Bledzie. Woda nieco zimniejsza ale i tak można było się kąpać w czystej krystalicznie wodzie spoglądając jak pstrągi spokojnie żerują koło twoich nóg.
Zainteresowanych miejscem odsyłam na www.bohinj.si/en/


Oczywiście cała nasza ekipa skorzystała z tych dobrodziejstw natury i spędziliśmy tam dobre 1,5 godzinki zanim wróciliśmy do miejsca noclegowego pod tamą. Co do reszty .... niech przemówią zdjęcia.










 
Było intensywnie czyli tak jak lubię i to co oczekuję po takich tripach. Po kolacji - wieczór a w zasadzie prawie cała noc zeszła nam na integracji przy ognisku :-)




Wykorzystane zdjęcia do galerii zrobione zostały przez: thetravelbus.pl, Filipa Kowalskiego, Piotra Domidera, Rafała Grzelaka, Jakuba Sonntag i Olgę U - uczestników wyprawy na Słowenię.

Dziękujemy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz