Obserwatorzy

piątek, 19 lipca 2013

Couchsurfing Meeting in Żywiec 2013

19-21 lipca 2013 roku odbył się kolejny wyjazd w ramach Couchsurfing'u

Tym razem zawitałem w Żywcu. Od samego początku zachwycił mnie ten zakątek naszego kraju.
Położony nad Jeziorem Żywieckim Żywiec leży na wysokości ok.350 m.n.p.m w Kotlinie Żywieckiej. Za dużo tego żżżżżżż :-)

Oprócz roli uzdrowiskowej i wypoczynkowej stanowi wyśmienitą bazę wypadową w okoliczne góry o czym miałem się przekonać już niebawem. Oczywiście nie byłbym sobą gdybym również nie skorzystał z okazji bliskiej obecności browaru Żywiec - jednego z najpopularniejszego browaru w Polsce - i nie zanurzył ust w złocistym płynie zwanym pospolicie - piwem.

W ramach couchsurfingu była to III edycja spotkania sympatyków tej organizacji w Żywcu i dzięki wspaniałej organizacji Piotra (organizatora wyjazdu) przekonałem się, że nie był to stracony czas. W ciągu tych niecałych 3 dni pobytu udało nam się zorganizować kilka trekkingów w okoliczne góry.

19 lipca 

Dzień w którym uczestnicy zlotu zjeżdżali się z różnych stron Polski, Czech i Słowacji z ekipą która zjechała wcześniej ruszyliśmy na Górę Żar przez Międzybrodzie Żywieckie. Pogoda prześliczna, ciepło i wakacyjna aura wprawiła mnie w cudowny klimat. Muszę jednak przyznać, że spory kawałek czasu upłynął od mojego ostatniego górskiego trekkingu w Tatrach i kondycja dała znać o sobie. Nie pomagały nawet "bułeczki" :-) zapakowane w plecaku - mam tu na myśli oczywiście puszki Żywca - które co prawda uzupełniały wodę w organizmie lecz nie pomagały odzyskać utracone siły podczas trekkingu na górę Żar.

Góra Żar choć nie wysoka (761 m.n.p.m.) jest wspaniałym miejscem do uprawiania sportów ekstremalnych. Po pierwsze startują stąd paralotniarze - można sobie również zamówić taki lot pasażerski i podziwiać urok tego miejsca z lotu ptaka. Po drugie (mniej może znane i popularne w Polsce) można spróbować swoich sił w pokonywaniu ostrych zakrętów (180 stopni) na "longoboardach" - czyli wydłużonych deskorolkach - i używając specjalnych technik, wchodzić w ostre wiraże. Nie radzę się jednak wywrócić bo będzie bolało.
Takie deski bowiem potrafią się rozpędzić do 100 km/h a za hamulec służą jedynie nogi oraz dobre buty na nich założone :-) Dyscyplina ta nazywa się Street Luge a Góra Żar jest mekką dla osób uprawiających tego typu dyscyplinę zjazdową. Duża dawka adrenaliny - gwarantowana.

Wracając jednak do mojej wyprawy, na górze Żar oprócz cudownej myśli technicznej - sztucznego zbiornika wody (w zasadzie nie wiadomo po co wybudowanego) - jest również miejsce gdzie można smacznie zjeść, odpocząć, popatrzeć na latające nad głowami czasze paralotniarzy lub szybowce. Leniwcy mogą na górę Żar wjechać kolejką torową ale osobiście polecam się trochę pomęczyć i wejść tam o własnych siłach.

Zapraszam do galerii




Jak w Tybecie

Cud myśli technicznej :-) Góra Żar a może raczej... Żal








Przerwa na to, co w na Żywiecczyźnie najlepsze :-)



Trasa dla leserów

Nasza trakcja ośrodka - prywatny basen :-)























20 lipca

Następny dzionek był jeszcze lepszy. Wszyscy z couchsurfing'owców co mieli zjechać, zjechali na teren ośrodka. Niektórym bardzo ciężko się wstawało zważywszy na trwający do 4-tej nad ranem, wieczorek zapoznawczy - czyli tzw. barbecue :-)
Celem tego dnia było najwyższe schronisko PTTK "Skrzyczne". Więcej o trasach Żywiecczyzny znajdziecie na tym portalu.
Po podjechaniu pod szlak miejscowym wynajętym autobusem PKS ruszyliśmy w górę w stronę schroniska z miejscowości Buczkowice - (szlak koloru czerwonego). Trasa na początku wymagała sporego wysiłku gdyż wije się stromo pod górę. Dalej jest już nieco lepiej aż do samego schroniska.
Po około 2-2,5 h wędrówki osiąga się najwyżej położone schronisko PTTK Skrzyczne 1257 m.n.p.m.
Trochę się napociłem aby tam wejść, ale było warto. Trasa powrotna wiodła w kierunki Malinówki do Parku Krajobrazowego Beskidu Śląskiego, gdzie zakończyliśmy trekking.

Dzień był pełen wrażeń ale jeszcze czekała mnie upojna noc w stylu "barbecue" więc mordeczka się cieszyła na samą myśl o basenie i "bułeczce w ręku" do tego smakowite kąski z grilla i doborowe towarzystwo podróżników. I tak było, balowaliśmy do samego rana.

Dojeżdżamy do Buczkowic

Ostro w górę





Hobbitowskie Klimaty

A ja myślałem że to już tu....hehehe



No nareszcie


Widoki z platformy widokowej przy schronisku


Polecam naleśniki z malinami - pychotka :)



Couchsurfing Żywiec Team 2013



Cys ty chłopie osoloł abo nimusz rozumu zajazd stołkoło drogi a ty idziesz do domu?

Był czas na odpoczynek


Był czas na barbecue

Hello Miriam






















21 lipca

Ostatni dzień dosypialiśmy nieprzespane noce, moczyliśmy nadwyrężone mięśnie w naszym prywatnym basenie, zwiedzaliśmy okolice nad samym jeziorem, kto mógł jeszcze spijał resztki żywieckiego nektaru, natomiast cała impreza zakończyła się w samym Żywcu w karczmie, gdzie zajadając przepyszny obiad pożegnaliśmy się z nadzieją na następne spotkanie już w lipcu lub sierpniu 2014 roku.









Z organizatorem





















To co spotykamy się za rok?
Jasna sprawa