Obserwatorzy

czwartek, 8 sierpnia 2019

Irlandia 2019

Fáilte  po irlandzku - Witajcie

Od 8 do 15 sierpnia po raz 4-ty odwiedziliśmy Irlandię i Irlandię Płn.
Podczas kilku dniowego pobytu w Balbriggan odwiedziliśmy m.in:
  • Plaże Balbriggan
  • Gormanston College Golf Course and Park
  • Balrothery Church
  • Ardgillan Castle i ogrody
  • Dzikie plaże Skerries
  • Skerries Mills i słynne wiatraki
  • Glasnevin cemetery i słynny pub grabarzy John Kavanagh
  • National Botanic Gardens obok Glasnevin
  • Dublin i Irlandzki Parlament wraz z jego wnętrzem
  • Newcastle i wejście na najwyższy szczyt Irlandii Płn - Slieve Donard 850 m.n.p.m
  • Festiwal Fleadh Cheoil w Drogheda - http://fleadhcheoil.ie/  oraz jego najciekawsze miejsca
  • St.Peter's Parish w Drogheda
  • St.Peter's Church w Drogheda i jego słynne organy
  • Trim Castle 
  • Zamek i destylarnia Whiskey w Slane
  • Opactwo Mellifont 
  • Miejsce bitwy nad rzeką Boyne k/Donore
  • Dzikie plaże Portraine Beach
  • Newbridge Demesne
  • Pub Man of the war
  • Enchanted Forest Victor's View niedaleko Roundwood 
  • Upper Lake in Glendalough
  • Church of the Assumption in Balscadden Inn - pierwotne położenie Balbriggan
Jak sami widzicie było intensywnie.
Już wkrótce pełna relacja i galeria zdjęć w/w miejsc.
Zapraszamy 

piątek, 17 sierpnia 2018

Krótki crazy trip 2018

Witajcie

Jeszcze nie umilkły echa wyjazdu do Energylandii a już zakończył się nasz kolejny trip. Kolejnym celem była Kopalnia Węgla w Nowej Rudzie a w drodze powrotnej wrocławski aquapark.

To był typowo męski trip.

Na 1 ogień poszła Kopalnia Węgla w Nowej Rudzie gdzie w sposób tradycyjny (czyli z przewodnikiem) eksplorowaliśmy najciekawsze zakamarki tego miejsca. Niespodzianek nie brakowało :-D

Za nim jednak udało nam się dotrzeć sama podróż była dość ekscytująca.

Napiszę do Klaudii ..... ciekawe czy się odezwie?


Boże jaki ja jestem szczęśliwy

A ja mam atak autyzmu :-D


Wróćmy jednak do Kopalni:-)

Kopalnie zwiedza się (jak wspomniałem) z przewodnikiem z kaskami na głowie dla swojego bezpieczeństwa. Trasa ukazuje najważniejsze miejsca w których górnicy wydobywali czarne złoto na powierzchnie ziemi. Poznajemy wszelkiej maści urządzenia i techniki wydobywania węgla a za nami gania jakiś GNOM który od czasu do czasu straszy uczestników podziemnej eksploracji.
Doświadczyć mógł tego jeden z naszych uczestników wyjazdu Mateusz którego skutecznie udało się doprowadzić do przed zawału serca aż musiał sobie zrekompensować ten stress krótkim acz przekonywującym okrzykiem ....ja pie******* to raczej nie wymaga komentarza :-D

Dla miłośników gry na F

Łuki z Torunia :-D

Jedna z ekspozycji ukazująca maszynę drylującą


Sterownia

Hallo, hallo.... gra ktoś????

Archaiczny smartfon

Ciekawe czy działa?  .... łącze z Bogiem...

Szyb - wizytówką kopalni

Ok - wchodzimy - zaczyna się :-D


Nie którzy z Nas trafili również w ręce tego brzydkiego jegomościa który zostawił na nich swoją czarną pamiątkę.

A jednak go dopadł..





Ale się daliśmy wkręcić




Górnicy z żółtymi kaskami wiedzieli co z tym robić...... :-D


Powrót górniczą kolejką - ciasno, klaustrofobicznie ale i ekscytująco :-)



Znalazł się jeszcze czas na małe co nieco. Nasza brygada nie była by sobą gdyby czegoś nie zmajstrowała :-)

Yeees... przeżyliśmy. Niektórzy chorzy na czarną ospę ale reszta wydaje się być w porządku

Historia tego miejsca

Mat i jego "Super widelec" - jeszcze trochę i kuchnia straciła by cały zapas :-)

Ciężko stwierdzić czy ta zapiekanka jest dobra :-D






W drodze powrotnej wskoczyliśmy jeszcze do wrocławskiego aquaparku gdzie testowaliśmy nową zabawkę jaką była Kamera Midland H5+ i jej technologiczne możliwości.
Po raz 1-szy mogliśmy nagrywać filmy pod wodą. Większość niestety filmów ze względu na swoją pojemność będzie można obejrzeć na YouTube jak tylko ogarniemy temat.

Na sztucznej fali





 Droga powrotna też była funny :-D ale może to był efekt uboczny KFC?

Hahahahahah

poniedziałek, 16 lipca 2018

Energylandia - odsłona druga


Hello Everybody :-)

Wiemy..... dłuuugo nas nie było. Mamy dużo zaległych wpisów, które będziemy systematycznie uzupełniali. Oczywiście nadal możecie Nas obserwować na Facebook'u gdzie znajdziecie aktualne wiadomości, do czego serdecznie zachęcamy i zapraszamy.

Dziś zapraszamy Was do drugiej odsłony Energylandii - 2-dniowego wyjazdu grupy English Team, która w ramach wakacji testowała po raz 1-szy w życiu ekstremalne zabawki w największym parku rozrywki w Polsce. Dlaczego zatem druga odsłona? Bo dla mnie osobiście jak i organizatora wyjazdów to druga wycieczka w to miejsce.

ENERGYLANDIA - ZATOR
Lokalizacja: Zator k/Chrzanowa, ul.3 maja 2 przy trasie 44.

Aktualna mapa 2018 rok

Cena biletu indywidualnego w sezonie 2018 - wynosiła: 119 zł od os.
Ulgowy dostępny w cenie 79 zł jeśli twoje dziecko nie przekracza wzrost 1,40 m.

Jak dojechać? To zależy skąd podróżujecie. Wszystkie potrzebne informację znajdziecie na głównej stronie Energylandii - www.energylandia.pl

2 lata po ostatniej wizycie w Energylandii Zator doczekał się nowych mega odjazdowych atrakcji.
Po przybyciu na miejsce naszą "Renią" :-D nastąpiła szybka orientacja co i gdzie się znajduje przy pomocy mapy i zaczęła się nasza przygoda. I choć trochę w uszczuplonym składzie ekipowym to zabawa była przednia :D

Witajcie w Energylandii :-D
Na 1 ogień poszedł największy wyciskacz łez i łamacz kręgów szyjnych :-D - czyli Roller Coaster Mayan. W skali od 1 do 10 - dziś daję mu 9 pkt, - choć pewnie ocena będzie bardziej sugestywna niż obiektywna. Jedno jest pewne - ekstremalne doznania zapewnione w 100%.
Siedzi się zwisając nogami w dół a prędkość 80 km/h i aż 5 inwersji sprawia że przeciążenia sięgają 5g.
Dla osób z lękiem wysokości będzie to podwójne przeżycie gdyż największe wzniesienie tej konstrukcji wynosi 33 metry co odpowiada 10 pietrom wieżowca choć już dziś ta wysokość została prawie podwojona. Mówię tu oczywiście o Hyperionie - najnowszej zabawce Eneryglandii - ale o nim później.

Ciekawa rzecz stała się już na samym początku naszego wejścia na Mayana - ktoś bowiem zostawił część swojego obiadu na fotelach więc organizatorzy musieli puścić ze 3 razy puste wagoniki aby się ładnie wywietrzały :-D
No a sam zjazd? Hmmm to pięknie pokazują zdjęcia. Oj działo się. Pełne zaskoczenie, mnie po przejechaniu całej trasy przez 5 minut gwizdało w głowie i uszach, Frankowi przeciążenia przekrzywiły twarz, Mati darł się wniebogłosy a nasza żeńska cześć ekipy nastawiała sobie kręgi szyjne. Hahahaha -  Mayan rzeczywiście wyciska z ciebie ostatnie soki.

FILM




Mayan w akcji :-D

Czy mi już tak zostanie???? :-D




Po uspokojeniu tyci zszarganych nerwów :-D zdecydowaliśmy się dobić na Tsunami Dropperze który majestatycznie góruje nad parkiem dostarczając śmiałkom odpowiednią dawkę adrenaliny. Przeciążenia rzędu 5,5 g i uczucie nieważkości skusi każdego szaleńca jak my :D

Oczywiście Frank przemianował nazwę urządzenia dla bardziej uwstecznionych umysłowo uczestników i nazwał ją "Góra - Dół" - gdyby się ktoś pytał co to za atrakcja? :-D



Szykujemy się do wystrzału





Kolejnym punktem obowiązkowym był Roller Coaster F1 który może nie jest już najnowszym dzieckiem parku ale nadal przyciąga tłumy spragnionych ekstremalnych zabaw.
Przyciągnął i nas - choć na początku pojawiały się pewne obawy czy to nie będzie drugi Mayan.

Na trasie 560 metrów F1 wystrzelił Nas z przyspieszeniem 4g - czyli o połowę większym niż start bolidów formuły jeden. 100 km/h osiągneliśmy w 2-3 sekundy by zaraz po tym zrobić pętle 360 stopni i poruszać się z prędkością 80 km/h przez całą trasę przejazdu odczuwając i zaliczając liczne pętle, inwersje i nachylenia. 100% adrenaliny mówię Wam - obecność obowiązkowa :)

FILM




























Klaudia udaję że jest jej dobrze :-D hahahahha

Przeżyłem :-D


Ok 3 mega atrakcja była za Nami :-D, żyjemy, lekko chrupie w kręgosłupie ale dajemy radę. Zapadła decyzja - idziemy tym razem się schłodzić - czyli czas na atrakcje wodne.
A tą atrakcją okazała się nowość w parku w Zatorze - Spill Water Anaconda

Tym razem podróżowaliśmy ogromnymi, dwudziestoosobowymi łodziami po trasie pełnej mokrych niespodzianek by wjechać na wysoką platformę która dwukrotnie z prędkością 55 km/h dosłownie zrzuciła Nas z niej w dół do basenu. Uderzając z impetem w wodę raczej nikt nie pozostaje wtedy suchy, my również - nie uszło nam to na sucho :-D
Powiem tak.... bardzo fajna rodzinna atrakcja którą powtórzyliśmy wielokrotnie.

























Po całych tych wspaniałościach musieliśmy tyci odsapnąć i ochłodzić od wewnątrz. A to oznaczało czas na lody i zimne napoje. W między czasie rozdzieliliśmy się na godzinkę by każdy z nas mógł jeszcze skorzystać z atrakcji wybranych przez siebie.
Załapaliśmy się nawet na 15 minutowy pokaz żonglerki czym tam popadnie - od piłki po pałki - wszystko okraszone dobrą muzą i oczopląsem - czyli magia światła i dźwięku.

Czyżby negatywny efekt rollercosterów?




Pod nieobecność żeńskiej części gawiedzi zaliczyliśmy jeszcze Dragona Roller Coaster'a który ukryty za górą wulkaniczną wydawał się niegroźny dla oka, jednak za chwilę przekonaliśmy się na własne oczy że to tylko pozory :)

FILM



























I zapewniam Was to nie był jeszcze koniec :-D

Po dłuższej nieco namowie udało mi się ich przekonać do nowej atrakcji Zatora jakim jest Speed Water Coaster

Zgadzam się z stroną reklamową Energylandii że ta zabawka to SPEKTAKULARNY, NAJWIĘKSZY I NAJSZYBSZY na świecie Speed Water Coaster bijący wszystkie możliwe, światowe rekordy wysokości i prędkości w swojej kategorii!

I powiem wam w skali 0-10 daje mu 8 pkt. Zaczyna się sennie i powoli. Płyniesz spokojnie łódeczką do miejsca w którym jesteś przechwycony i przenoszony na wysokość 60 metrów - czyli 2 krotnie wyższą niż Mayan by za chwilę pomknąć w dół z prędkością 110 km/h zahaczając o baseny z wodą. Wszystko dzieje się bardzo szybko że nie jesteś w stanie złapać myśli :-D

Zator zapewnia że nie ma takiego nigdzie indziej urządzenia w Europie, w USA czy nawet w Chinach – jest u nas, w Polsce, w Zatorze i jest Nasz.

No i zaliczyliśmy tego potwora.
Co z tego że byliśmy wszyscy mokrzy do suchej nitki - bo końcówka jest najlepsza - gdy już masz wrażenie że skończyłeś bieg, wpadasz z ogromną prędkością do basenu z wodą która po prostu wielkim chlustem wlewa ci się do wagoników w których siedzisz.
Sama podróż na górę jest również fascynująca. Biorąc pod uwagę że to był mój 1 raz, jedyne co mogłem powiedzieć na szczycie platformy to: cytuje: "I have a bad feelings about this" parafrazując słynną sekwencje ze Star Wars :-D



To po prostu trzeba zobaczyć :-D  FILM

Ostatnią atrakcją jaką tego dnia zaliczyliśmy (tak na dobitkę) był Boomerang, który porusza się z prędkością 70km/h zarówno w przód jak i w tył. Wysokość 25 m i unikalny układ toru sprawił że nawet taka pierdółka dostarczyła nam wiele radości. W kościach już nie chrupało więc można było poszaleć :-D

Niestety nie mamy z tego miejsca zdjęć więc pozostaje nam wrzucić FILM abyście przez chwile poczuli to samo co my :-)

Tak właśnie kończył się nasz pobyt w Energylandii - zanim jednak zakończę te moje wypociny wspomnę jeszcze o najnowszym dziecku Zatora czyli HYPERIONIE. Niestety nikt z uczestników nie miał odwagi go zaliczyć a samemu jakoś tak mi się nie chciało :-)
Będzie powód by tu wrócić i okiełzać tą bestie.

Reklama na stronie Energylandii zapewnia że:
Hyperion ma przy 1szym spadku 80 metrów wysokości i rozpędza się do 142 km/h.

A teraz przyjrzyjmy się szczegółowo jego parametrom: 
- Ponad 80-metrowy spadek,
- 77 metrów wysokości,
- prędkość:142 km/h,
- 85 stopni nachylenia przy spadku,
- tunel po pierwszym spadku,
- efekt wodny, splash flow
- przejazd przez tunel z maksymalną prędkością,
- liczne zwroty,
- maksymalna szybkość przy zakrętach i pikowaniu w dół,
- gigantyczna prędkość przy wyjazdach na wzniesienia, efekt nieważkości,
- fascynujące dodatnie i ujemne przeciążenia,
- podwójne zakręty,
- niespodziewane efekty grawitacyjne,
- panoramiczna fala, z zachwycającym widokiem,
- obrotowe nachylenia toru.

FILM

Atrakcja do zaliczenia w przyszłości.





















Nasz dzień oczywiście się jeszcze nie kończył. Musieliśmy się przetransportować do Żywca gdzie nocowaliśmy gdyż następnego dnia czekała na Nas Góra Żur? Żor? nieee - Żar ...ale to już inna bajka.
Z pozdrowieniami z Zatora dla nieobecnych.

We did it :-D