Obserwatorzy

niedziela, 3 maja 2015

Busem po Europie - Majówka w Europie (Drezno - Saska i Czeska Szwajcaria - Praga) 2015

3 maja 2015 r.

Praga

Witajcie w 3-ciej odsłonie majowej wyprawy po Europie.

W ostatni dzień majówki ruszyliśmy do Pragi. Powiem szczerze, ile razy by tam nie pojechać to zawsze odkryje się coś nowego.
I tak stało się tym razem.

Do Pragi ruszaliśmy z Bogatyni, gdzie nocowaliśmy w Domu4You. Podsumowując: Noclegi w przystępnej cenie, posiłki w formie bufetu szwedzkiego. Bliska lokalizacja wielu atrakcji turystycznych jak wspomniane przez Nas i odwiedzone Drezno, Saska i Czeska Szwajcaria czy Praga.

Po obfitym śniadanku ruszyliśmy z trasą na Liberec by po 1,5 godzinie jazdy autostradą znaleźć się w Pradze, gdzie spędziliśmy ostatni dzień naszej 3-dniowej majówki.


 Magia Pragi



Praga przywitała Nas lekko zachmurzonym niebem ale było ciepło i bardzo przyjemnie. Nasz trekking tradycyjnie już zaczęliśmy ze wzgórza zamkowego na Hradczanach.
Na temat poszczególnych atrakcji nie będę się rozpisywał, gdyż wielokrotnie Praga była już opisywana we wcześniejszych postach. Poza tym dla koneserów wiedzy o Pradze przygotuje specjalne wydanie na temat praskich klimatów.

Żegnamy Dom4You w Bogatyni i ruszamy do Pragi

Praga - Hradczany

Dziedziniec zamku

Katedra sv.Vita


Katedra sv.Vita - widok z tyłu katedry



Nasza ekipa bogatsza tym razem o płeć piękną po raz kolejny mogła podziwiać piękno czeskiej stolicy. Tradycyjną już ścieżką na Hradczanach zawitaliśmy do Katedry św.Vita oraz dziedziniec zamkowy. Idąc powoli w dół zahaczyliśmy o muzeum zabawek Hraczka, gdzie dziewczyny  dotykając chłopca za przyrodzenie mogły pomyśleć życzenie licząc na rychłe jego spełnienie. Czy siła z jaką dotykały (.......) miała coś wspólnego z szybkością ziszczenia się marzeń - nie wiem, zapewne niedługo się o tym przekonamy :-)





No ale na serio. W dół z Hradczanów udaliśmy się do Muzeum Kafki, by spojrzeć na dwóch sikających panów - ekspozycję Davida Czernego. I tu niespodzianka, panowie pewno mieli przerwę bo ich penisy zniknęły albo zostały poddane renowacji. Czym prędzej zatem ruszyliśmy w stronę Mostu Karola - największej atrakcji turystycznej miasta.
Trasa przez most usiana była licznymi grajkami, którzy tego dnia rytmicznie przygrywali, uprzyjemniając pobyt licznym przybyłym tego dnia turystom, do których również My się zaliczaliśmy.



Magowie na ulicach Pragi


Ma moście Karola - w tle widok na Hradczany

Czasami można trafić na niezły koncert


Kolejnym celem był już tradycyjnie Orloj i tu znów kolejna niespodzianka, okazało się bowiem, że tego dnia w Pradze odbywa się Światowy Maraton, gdzie liczne ekipy z całego świata brały udział w ulicznych biegach. Nas poza maratonem zainteresowało Nas Muzeum Figur Woskowych, gdzie za drobną opłatą można podziwiać m.in: Will'a Smitha, Jack Nickolson'a, Tinę Turner, Freddiego Mercurego i wiele innych postaci ze świata polityki, nauki i rozrywki. Warto zajrzeć, naprawdę polecam.

Wspomniany Orloj

Tego dnia odbywał się Międzynarodowy Maraton

Ale brzyyydall

Z wujkiem Szwejkiem - dla miłośników piwa pozycja obowiązkowa

Tej pary nie trzeba przedstawiać :-)

Za kumplowałem się z Willem

Z Jimmem Carrey'em


Będąc w Pradze nie omieszkaliśmy wpaść do Kuchni Czeskiej na tradycyjne czeskie danie - Knedliczki z ostrym gulaszem i słodką kapustą. Mmmmmm pycha.

Pyszunia :-)

Ostatnim punktem był Plac Wacława, który tego dnia tętnił życiem relacjonując wszystko to co działo się podczas maratonu organizowanego przez VV (Volkswagena).

Ostatnie minuty spędziliśmy w metrze wracając na Hradczany gdzie zostawiliśmy busa. Półgodziny później żegnaliśmy Pragę zasłuchani w naszą ulubioną czeską stację radiowo-muzyczną "Czerna Hora", która do samej granicy z Polską uprzyjemniała Nam czas powrotu.

Podsumowując naszą 3-dniową majówkę stwierdzam, że był to do tej pory nasz najlepszy i chyba najbardziej intensywny etap wyprawy. W sumie przejechaliśmy 1450 km w 3 dni.
Mam nadzieję, tylko że ten żółty błysk jaki sięgnął Nas podczas przekraczania granicy Niemiec w Żytawie nie był impulsem zamiany naszych DNA i ingerencji obcych w nasze ciała ..... kto był wie o co chodzi... :-) heheheheh

Do zobaczenia na kolejnych wyprawach




sobota, 2 maja 2015

Busem po Europie - Majówka w Europie (Drezno - Saska i Czeska Szwajcaria - Praga) 2015

2 maja 2015 r.

Czeska i Saska (Saksońska) Szwajcaria


Witajcie w 2-giej części naszej wyprawy.

Tego dnia zaraz po śniadanku w hotelu ruszyliśmy na Czechy w okolice Hrenska, gdzie znajduje się Park Krajobrazowy Czeskiej Szwajcarii położony na wyżynie Dieczyńskiej.
W jego skład wchodzi również Saska (Saksońska) Szwajcaria po niemieckiej stronie, ale o tym później.

Ten przepiękny zakątek Czech cieszy oczy imponującymi formacjami skalnymi od tarasów po wąwozy i mosty skalne. Nam trafiła się przepiękna słoneczna pogoda więc widoki i sama trasa zapierała dech w piersiach. Jedynym minusem była masa turystów, którzy tego dnia zjechali się tłumnie w ten rejon.


Będąc tu po raz pierwszy wszystko było niezwykłe. Nie spodziewałem się wcale, że godzinkę jazdy od granicy RP można znaleźć się w tak cudownym zakątku Europy.




Największą atrakcją Parku Narodowego Czeskiej Szwajcarii jest Skalna Brama Pravcicka. Swym wyglądem przypomina słynne skalne łuki stanu Utah w USA. Rozpiętość łuku Pravcickiej Bramy wynosi 26,5 metra, wysokość otworu sięga 16 metrów a szerokość 8 metrów.
Tuż obok bramy znajduje się zbudowane 1881 roku "Sokole Gniazdo" - letni pałacyk, stanowiący zarówno muzeum jak i restaurację, gdzie można smacznie zjeść. Płacąc 27 koron można wejść na liczne punkty widokowe i podziwiać ten cud natury.

Widok na skalną bramę

Widok na pałacyk wkomponowany w skałę

Brama Pravcicka

Łuk skalny








Trasa dojazdu jest bardzo krajobrazowa i dość łatwo się tu dostać. My z Bogatyni (gdzie nocowaliśmy) jechaliśmy trasą 35 na Liberec, następnie trasą E442 dojechaliśmy do Czeskich Kamienic, gdzie przy okazji udało Nam się 30 minut poświęcić na Pańską Skałę - niewielki fragment bazaltowych skał o bardzo charakterystycznym kształcie pentagonu. Jest to wynik erozji skał wulkanicznych - do których zalicza się skała bazaltowa. Stamtąd był już rzut kamieniem w stronę Decina i dalej w kierunku Hrenska, gdzie liczne formację skalne i restaurację w komponowane w skały rezerwatu informowały nas że właśnie wjechaliśmy w obszar Parku Narodowego.

Widok na Pańską Skałę w pełnej okazałości

Team English przy Pańskiej Skale

Bazaltowe Skały Pańskiej








Pańska Skała - wywarła na Nas olbrzymie wrażenie, to niesamowite jak kawałek bazaltowej skały tuż przy głównej drodze w miejscowości Czeska Kamienica potrafi zachwycić swym osobliwym kształtem. Obecność obowiązkowa.
Osobom, które kiedykolwiek były w Irlandii do złudzenia przypomina fragment Giant Causeway w Północnej Irlandii Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii. Wejście na skałę jest darmowe,
parking płatny 20 koron. Można ją eksplorować pieszo zaliczając poszczególne fragmenty skał - co nie omieszkaliśmy zrobić. Miejsce naprawdę godne polecenia.

Wracając jeszcze do Bramy Pravcickiej, z tego miejsca można się udać na spływ łodziami wzdłuż wąwozu skalnego. Sam park obfituje w wiele tras turystycznych, nie sposób zatem zobaczyć wszystkiego w tak krótki czas. Warto jednak tu wracać i odkrywać kolejne zakątki Czeskiej Szwajcarii.
My, wracając do busa tym samym szklakiem którym podchodziliśmy pod skalną bramę (ok.45 minut spacerkiem) pojechaliśmy do Decina rzucić coś na ruszt. Upolowaliśmy jedynie kebab :-) powodem była majówka, gdzie większość sklepów była pozamykana z wiadomych względów.

Jedziemy do Bastei


Kontynuując naszą wyprawę tym razem udaliśmy się w stronę Saskiej Szwajcarii po stronie Niemiec. Naszym ambitnym planem był trekking po Bastei oraz Twierdzy Konigstein. Po jakieś godzince dotarliśmy pierw do Bastei.

Bastei - to naturalne skalne miasto we wschodnich Niemczech leżące na terenie Parku Narodowego Saskiej Szwajcarii.
Leży nad rzeką Łabą w pobliżu uzdrowiska Rathen.
Skalne formację Bastei wznoszą się blisko 200 metrów nad poziom doliny rzeki Łaby.
W pierwszej połowie XIX wieku zbudowano tu ok.80 metrowy kamienny most łączący skały z ruinami dawnego zamku Neurathen.












Widok na zakole rzeki Łaby i uzdrowiska Rathen


Panoramiczna trasa którą gorąco polecam







Bastei w całej okazałości

Nam spacer po tym niezwykłym cudzie natury dostarczał niesamowitych wrażeń. Widoki oszałamiały tym bardziej że trafiliśmy na prześliczną pogodę co sprawiało że można było podziwiać formację skalne oddalone o dziesiątki km od Bastei.
Miejsce to również posiada własny amfiteatr na którym w okresach letnich odbywają się spektakle. Nasz szczególnie zauroczył dodatkowy fragment trasy wijący się wśród skał (dodatkowo płatny 2 euro od osoby dorosłej), który pokonuje się idąc wzdłuż metalowych pomostów podziwiając okoliczną panoramę. To naprawdę przepiękny zakątek wart by poświęcić mu chociaż godzinkę na zwiedzanie. Nie będziecie zawiedzeni. Polecam.

W drodze powrotnej zahaczyliśmy jeszcze o Twierdze Konigstein (Królewski Kamień) górującą nad małym miasteczkiem o tej samej nazwie. Niestety zwiedzanie twierdzy jest do godziny 18.00 my pojawiliśmy się u podnóża twierdzy o 19.00-stej. Pozostało Nam jedynie spojrzeć na nią z perspektywy mieszkańca Konigstein i wrócić do Bogatyni.

Widok na Twierdzę Konigstein z podnóża małego miasteczka

Tak właśnie minął Nam 2-gi dzionek wyprawy. Kończyliśmy go przy grillu zajadając się polędwiczkami z kurczaka oraz tradycyjną kiełbasą z grilla.
Jutro czekała nas ostatnia cześć wyprawy - ale o tym w następnym wpisie.

Do usłyszenia