Obserwatorzy

czwartek, 27 sierpnia 2015

Busem po Europie - Czechy-Słowacja-Austria 2015

BRATYSŁAWA - STOLICA SŁOWACJI

Tego dnia wyruszyliśmy busem na cały dzień do Bratysławy - stolicy Słowacji.
Zaraz po śniadanku i porannej kawce zmobilizowaliśmy nasze siły po 3 dniach wojaży by odwiedzić Bratysławę, która od Brna jest jakieś niecałe 2 godziny drogi autostradą. W związku z faktem, że razem z naszą 7-osobową ekipą pojechał z Nami jeszcze niewidzialny "Pech" to i tego dnia dał się Nam ostro we znaki.
Opuszczając nasz dotychczasowy apartament Mati zostawił klucze od domu w drzwiach a ja je zatrzasnąłem będąc przekonanym o tym, że ma je (owe klucze) w kieszeni.

I tak właśnie pozbawiliśmy się możliwości wejścia do domu. :-D
Zapadła decyzja, że mimo takiego obrotu sprawy pojedziemy jednak do Bratysławy a w ciągu dnia będziemy się zastanawiać jak ten problem rozwiązać.
Jakieś niecałe 2 godzinki później zawitaliśmy do stolicy Słowacji - Bratysławy.
Jak wieści niosą jest to największe miasto Słowacji, gdzie mieszka prawie pół miliona mieszkańców i jako jedyne miasto graniczy z dwoma państwami - na południu z Węgrami na wschodzie zaś z Austrią.

Do najważniejszych atrakcji Bratysławy zalicza się Bratysławski Zamek na wzgórzu, Bramę Michalską, Bratysławski Pałac Prezydencki, Mury obronne okalające starówkę, restaurację UFO, która jest wizytówką miasta i jednocześnie wspaniałym punktem widokowym na nowa i starą część Bratysławy. Na uwagę zasługują również liczne posągi i pomniki jak choćby  Cumil -kanalarz wychylający się z kanału w samym sercu miasta czy na samym starym rynku pomnik żołnierza z okresu wojen Napoleońskich.
Paradoksalnie Słowacy postawili pomnik swojemu najeźdźcy, który dwukrotnie próbował najechać miasto. Pierwszy raz w bitwie pod Austerlitz 1805 roku a następnie w 1809 kiedy działa napoleońskie ostrzeliwały Bratysławę. To się nazywa mieć słowacki dystans do siebie, tym bardziej iż ów pomnik znajduje się visa-vi przed ambasadą francuską :-D
Schone Nazi natomiast - elegancki gentlemen który wita każdego przybysza na starym rynku kłaniając się ładnie w pas - zaprasza wszystkich do przymiarki jego wspaniałego kapelusza. 

Jak na taką metropolię - w miarę łatwo udało Nam się znaleźć parking blisko starówki. Oczywiście sowicie musieliśmy za to zapłacić 12 euro ale cena warta miejsca. Celem eskapady był trekking po najważniejszych miejscach Bratysławy, które wymieniłem powyżej.

Yess mamy miejsce na parkingu

Piękno architektury miasta

Ktoś tu miał niezły melanż :-)


Na targu staroci
Zaczęliśmy od starówki witając się właśnie z żołnierzem napoleońskim, rzucając mu oko, ruszyliśmy dalej w kierunku zamku wpadając na Schone'a Nazi a zaraz potem zahaczyliśmy o Cumila, który właśnie spoglądał na Nas z kanału jednej z ulic starówki. Po drodze poświęciliśmy prawie godzinę (chłonąc klimaty starówki) w restauracji, gdzie zajadaliśmy się przysmakami kuchni słowackiej - prażuchami i knedlami w różnych smakach oraz żeberkami - mmm place lizać.
Więcej o kuchni słowackiej znajdziecie tu;  Słowackie potrawy.
 
Przy wspomnianym żołnierzy Napoleona

Fontanna Maksymiliana na starówce

Uroki starówki Bratysławy

Schone Nazi wita

Przy Cumilu

Słynny bratysławski kanalarz - Cumil

Jedna z restauracji gdzie smakowaliśmy słowackie przysmaki

Żebereczko aż się patrzy :-)

Testerzy pierogów w akcji :-)

Uliczki starówki

Zaraz potem ruszyliśmy w stronę góry zamkowej mijając mury obronne starówki, gdzie podziwiać można symbol Bratysławy - restaurację UFO co uczyniliśmy a następnie ruszyliśmy na Bratysławski Hrad (Zamek) podziwiać panoramę miasta zarówno tą część bardziej nowoczesną jak i starszą.

Przy jednym z kościołów

Urokliwe knajpki

Ufo w tle

Można i tak zwiedzać Bratysławę

UFO platforma

To my wariaci

Na zamku

Info dla poszukujących info :-)

Przedzamcze

Lokalny bohater

Widoki z murów zamku

Brama wejściowa

Prezentuje się całkiem okazale

Jedna z bram wejściowych lub jak kto woli - wyjściowych :-)

Widoki z góry oszałamiają - choć tego dnia było można zauważyć lekką mgłę, która nie dawała pełnej ostrości obrazu - myślę tu o profesjonalnym robieniu zdjęć ale i tak było super. Wiał lekki wiaterek co było cudowną odmianą, gdyż starówka skąpana była w słońcu i duchocie.
Sam zamek położony na wzgórzu jest wizytówką miasta i wspaniałym punktem widokowym. Odrestaurowany świeci swoją nową elewacją i zaprasza przyjezdnych do odwiedzin. Zaś okoliczne parki aż się proszą aby skorzystać z cienia drzew - cośmy uczynili bo w pełnym momencie upał był nie do zniesienia. Nigdzie nam się w końcu nie spieszyło, więc staraliśmy się chłonąć klimat.

Widok na starszą część miasta

Odpoczywamy przed upałem

Full Relax

Po zasłużonym odpoczynku udaliśmy się w kierunku starówki zahaczając o sklepy z pamiątkami oraz zmarzliny :-) (po słowacku lody). Nasz trekking po mieście kontynuowaliśmy w kierunku Bramy Michałowskiej z 1300 roku, przez którą zawsze przechodził orszak koronacyjny królów węgierskich. Tu również przecinają się szklaki Dunajski oraz Bursztynowy, który na stałe związany jest przecież z Kaliszem z którego pochodzę.

Kacper wybija pamiątkową monetę

Klimatyczny balkonik

W sklepie z pamiątkami

Klimat starówki

W tle Brama Michalska

Klimatyczne kamieniczki

Brama Michalska

Jeden ze sposobów zwiedzania miasta

Tu stracisz głowę dla Bratysławy ;-)

Ile do Warszawy?


Do bramy prowadzi pasaż turystyczny wypełniony po brzegi licznymi sklepikami, restauracjami, barami i pubami. Co jeden to piękniejszy i oryginalny. Naprawdę muszę powiedzieć, że starówka miasta zrobiła na mnie ogromnie pozytywne wrażenie.

Widok na zamek tuż przy pałacu

Ostatnim punktem zwiedzania był Bratysławski Pałac Prezydencki leżący przy pięknej fontannie. Jak wieści niosą został wniesiony w 1760 r. przez chorwackiego hrabiego Antona Grasalkovica. Częścią terenu pałacowego jest ogród w stylu francuskim.

Przy fontannie

Widok na Pałac Prezydencki w Bratysławie

Na pamiątkę

Nam najbardziej przypadła do gustu fontanna - może dlatego że dawała nieco ochłody w ten piekielnie upalny dzień. Załapaliśmy się też na zmianę warty, więc warto było zahaczyć o tą część Bratysławy.

Dublin w Bratysławie Wow

Niestety sielankę przerwał sms od właścicielki mieszkania, w którym bytowaliśmy. Musieliśmy jak najszybciej pojawić się w Brnie, gdyż rodzice Evy - wezwali specjalną ekipę, która dokonała naprawy drzwi byśmy mogli w sposób bezpieczny mieszkać do końca naszej wyprawy. Oczywiście po powrocie do Brna okazało się, że cała przyjemność a raczej Nasza nieroztropność kosztowała wszystkich 40 euro - Wow.
No cóż i takie przygody trzeba brać na klatę :-)
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, bezpiecznie wróciliśmy do Brna, ponownie mogliśmy cieszyć się zakwaterowaniem uszczupleni jednak o 40 eurasów. :-)
Przy okazji poznaliśmy rodzinkę Evy, która poinstruowała Nas co do dalszego postępowania w przypadku gdybyśmy opuszczali apartament. 
Jakby tego było mało godzinkę po przyjeździe do Brna w trakcie spożywania kolacji słyszymy dzwonek do drzwi, gdzie moim oczom ukazują się oficerowie czeskiej Policji i która nieprzejmując się moim brakiem znajomości języka czeskiego próbowała dowiedzieć się co zaszło podczas naszej nieobecności oraz zapewne sprawdzić, kto tak nocą głośno baraszkuje tu w mieszkaniu ;-).
Na szczęście Czesi w zasadzie bardzo dobrze rozumieją Polaków, więc nie było problemu z ich strony zrozumieć moje tłumaczenia natomiast problem pojawiał się, kiedy to Oni przejawiali inicjatywę. Na szczęście pomocną dłonią okazał się nr.telefonu do rodziców Evy, by wyjaśnili co zaszło (chodzi o klucz) oraz to, że Eva zaprosiła przyjaciół z Polski do siebie do mieszkania.
Uff - udało się ale było gorąco.

Tak w zasadzie kończył się ten dzionek pełen wrażeń i przygód. Nie wiedzieliśmy jeszcze że następnego dnia czeka nas jeszcze większa niespodzianka ;-) która z boską pomocą zakończyła się dla Nas szczęśliwie ;-)  ale o tym w następnym wpisie.
Do usłyszenia

1 komentarz: