Obserwatorzy

środa, 26 sierpnia 2015

Busem po Europie - Czechy-Słowacja-Austria 2015

PRZEPAŚĆ MACOCHA I ZAMEK PERNSTEJN - CZECHY

26 sierpnia ruszyliśmy do rezerwatu Morawski Kras, gdzie spodziewaliśmy się ujrzeć piękno zapadłej jaskini zwanej tu Przepaścią Macocha która stanowi część sieci Jaskiń Punkwiowych.
Sama Macocha ma 138 metrów głębokości. Więcej informacji znajdziecie pod linkiem; Morawski Kras.

W poprzednim wpisie wspominałem, że ta wyprawa charakteryzowała się małymi przygodami na trasie. I tym razem byliśmy świadkami ciekawych zdarzeń. Po pierwsze - jak to czasami w Czechach bywa - bierze się udział w serii czeskich filmów. Czyli nikt nic nie wie o co chodzi. Tak było i tym razem. Za nim na tzw."czuja" znaleźliśmy drogę do Macochy błądziliśmy szukając trasy zastępczej chyba z godzinę - robiąc sobie nawet małą przerwę na zakupy w Penny. Czesi jak to Czesi zamknęli główną trasę dojazdową do Macochy nie zostawiając żadnej innej informacji o objeździe. Dopiero po jakieś godzinie udało nam się znaleźć trasę na Jedovnice, gdzie spotkana przy drodze Czeszka pokazała nam jak dojechać do celu. Nawet skorzystała ze swojego telefonu komórkowego by zapytać się swojej koleżanki jak dotrzeć do Macochy.

Na parkingu rezerwatu U Macochy

Mapka rezerwatu

Zejście na dolną platformę widokową

Macocha z dolnej platformy widokowej - w tle turyści będący wewnątrz Macochy

Jak znasz czeski - czytaj :-)

Nasza ekipa

Także wrażeń nie brakowało a nasz GPS w tym momencie przez jakiś czas był bezużyteczny. Po jakieś godzince jazdy od wskazówek Czeszki - wylądowaliśmy na parkingu rezerwatu. Mały rekonesans w kasach, zorientowanie się co i jak i tu kolejna niespodzianka. Okazało się że tukliśmy się tu bezsensu, bo wszystkie bilety tego dnia na Macochę zostały już całkowicie wyprzedane.
Szukając wyjścia z sytuacji - nie na darmo przecież tu przyjechaliśmy - zwiedziliśmy
Jaskinie Katarzyńską.
 
Jaskinia ta zachwyca bogatą formą naciekową niezwykle cienkich kilkumetrowych stalagmitów pałeczkowych. Komora główna jaskini ma 95 metrów długości i 44 metry szerokości. Dzięki wspaniałej akustyce dowiedzieliśmy się że są tu organizowane koncerty. Jednak do najpiękniejszych formacji skalnych w tej jaskini zalicza się Bambusowy Las oraz Czarownice, która stała się elementem rozpoznawczym tej właśnie jaskini.

Stalagmity pałeczkowe

W drodze do Jaskni

Przed grotą


Mati medytuje



Mamy bileciki :-)

Jedziemy do Skalnego Młynu

Jesteśmy u celu

Czarownica jako symbol jaskini Katarzyńskiej

Wejście do Jaskini Katarzyńskiej - takie nie pozorne :-)

Ehhhyyyyyy

Aby się tam dostać najpierw rzuciliśmy okiem na dolną cześć Przepaści Macocha, gdzie u podstawy dolnej jaskini mogliśmy obserwować turystów wewnątrz Macochy, następnie ścieżką leśną doszliśmy do stacji kolejki, która zabiera turystów do Skalnego Młyna, z którego już tylko trzeba pokonać jakieś 300 metrów do Jaskini Katarzyńskiej.
Całą prawie trasę w sposób ciekawy dla naszych uszu uprzyjemniali sobie i Nam Adam z Matim, którzy coraz częściej przyzwyczajali Nas do ciągłych z ich strony wesołych kłótni i wzajemnych uszczypliwości.
Droga powrotna na parking okazała się nie mniej atrakcyjna co zwiedzanie jaskini, bowiem skorzystaliśmy z kolejki linowej, która dostarczyła Nam lekkiej adrenalinki. Fajnie było.

Mijamy się z turystami

By nie tracić ani chwili dłużej ruszyliśmy do miejscowości Nedvedice, gdzie na znajduje się największa warownia Płd.Moraw - czyli zamek Pernstejn.

Jak wieści niosą jego historia sięga XIII wieku i rodziny Pernstejnów do których należał. W 1645 roku oblegany był przez Szwedów lecz niezdobyty sprawdził się jako twierdza obronna. Współcześnie jest bohaterem wielu hollywood'kich filmów tj.choćby Van Helsing.

Nas Pernstejn przywitał prawie na ostatnią godzinę - czyli 10 minut przed zamknięciem (taka już nasza karma) ;-) - mogliśmy jedynie chwile rzucić oko na pełen majestat warowni po czym przyszło Nam wracać na parking, gdyż cały obiekt został zamknięty.
Przypomniało mi to pewną podobną sytuację, jaka Nam się zdarzyła podczas zwiedzania Saskiej Szwajcarii - gdzie Twierdze Kongstein mogliśmy też zobaczyć jedynie z pozycji parkingu, gdyż szukanie drogi dojazdowej do twierdzy zajęło Nam sporo czasu.
Ale na dziedzińcu byliśmy - to już coś. Więcej na temat samego zamku znajdziecie pod linkiem; Hrad Pernstejn.

Brama wejściowa na zamek

Jesteśmy na podzamczu Pernstejn


Narada krasnali

Drogę powrotną uprzyjemniały Nam wygłupy, tego dnia bowiem to ja miałem "Głupawkę" hehehe oraz zawody balonowe niedaleko Brna.

Pogięło mnie

Parada balonów


Dojeżdżamy do Brna

I tak w zasadzie skończył się Nam 3 dzień naszej wyprawy. Tradycyjnie kończyliśmy go już w Brnie w naszym tymczasowym domku.
Następnego dnia ruszyliśmy do stolicy Słowacji - Bratysławy - ale to w następnym wpisie.
Do usłyszenia 



1 komentarz:

  1. Dzięki temu, że busy są łatwo dostępne, każdy może podróżować po Europie w dowolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń