Obserwatorzy

poniedziałek, 16 marca 2015

Trzecia odsłona Irlandii - Lunch w najstarszym pubie w Dublinie - Johnnie Fox's 1798

16 marca 2015 r.

Ten dzień był dniem odpoczynku po 3-dniowej wyprawie do Killarney.
Pogoda w zasadzie nie zachęcała do niczego, było zimno, pochmurno ale nie padało. Zaproponowałem aby podskoczyć do jednej z największej atrakcji Dublina - najstarszego pubu Johnnie Fox's założonego w 1789 roku, który gościł już wiele znakomitych osobistości oraz słynie z charakterystycznego wystroju nadając knajpie swój oryginalny klimat. Obecność obowiązkowa - nie tylko dla piwoszów czy imprezowiczów. Johnnie Fox's Pub - tu trzeba koniecznie zawitać.

Jak dojechać do Johnnie Fox's Pub?

Korzystając z wolnego dnia skoczyliśmy do pubu na lunch. Miałem okazję spróbować
Seafood Chowder  “We are famous for ours”  €7.50
A hearty stock based soup filled with selected shellfish, hand cut smoked and white fish, which are then combined and cooked gently – served with our own Johnnie Fox’s homemade bread.

Pyszunia - naprawdę polecam.






 

Znane osobistości które były gośćmi pubu - m.in (na zdjęciu - Jerzy Buzek)

Klimat starej Irlandii




Ciekawy pomysł na pogodynkę z tym kamieniem :-)

Zielone budki telefoniczne tylko w Irlandii


Po jakieś godzince, z pełnym brzuszkiem oraz rozsmakowany w Guinnesie przy akompaniamencie irlandzkich grajków ruszyliśmy na miasto. Zajechaliśmy jeszcze do Clontarf Castle Hotel**** - zamku pełniącego również rolę ekskluzywnego hotelu. Tam korzystając z zamkowej restauracji degustowaliśmy małe co nie co :-)

Clontarf Castle & Hotel ****

Mój kompan podróży zabrał mnie jeszcze do sklepu, gdzie moim oczom ukazał się świat piw - a to oznaczało tylko tyle, że nadszedł czas na wielkie zakupy. I tak mieliśmy okazję spróbować belgijskiego Złotego Smoka (czader niezły - 12% alk, mały a dawał po głowie), szkockiego Highlander'a - o bardzo oryginalnym smaku (ciekawa rzecz ze szkockim piwami jest taka że nie ma piany kiedy wlewasz piwo do szklanki hmmm .....) i angielskie palce biskupa o bardzo wyrazistym smaku. 

Święta Trójca


W zasadzie tak minął Nam dzień, na spokojnie i lajtowo. Wieczór spędziliśmy w doborowym towarzystwie przy szklaneczce kanaryjskiego rumu.

Zbliżał się św.Patryk - ale to w następnym wpisie :-)


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz