Obserwatorzy

niedziela, 13 sierpnia 2017

Hallstatt Trip 2017 - Trekking w Dachstein

Witam


Kolejny dzień alpejskiej wyprawy zaczął się od wyprowadzki z kempingu Hallstatt na którym nocowaliśmy. Mówiąc krótko i zwięźle - po prostu nas wyrzucono :-D za zagłuszanie ciszy nocnej, która akurat w Austrii jest surowo na kempingach przestrzegana. Wiecie że dla Nas wszelkie przepisy są to tylko paragrafy informacyjne natomiast dla Austriaków - reguły do których należy się dostosować. Cóż taka natura Polaka - wyszaleć się musi :-) szczególnie o 4 nad ranem kiedy wszyscy jeszcze błogo śpią :-) hahahaha - pokłon dla Irenki :-) która wpadła do jeziora.

Po śniadanku przyszedł zarządca kempingu i sposób dobitny i konsekwentny oznajmił Nam że są skargi i mamy się do 12-stej w południe wynieść. Oczywiście żeby nie marnować całego dnia na poszukiwania nowego miejsca noclegowego, które przeznaczyliśmy na wieczór - po spakowaniu całego dobytku do busa postanowiliśmy zobaczyć jeden z najpopularniejszych regionów turystycznych w Styrii - mowa tu o Dachstein.


Mapa regionu

Lecimy w górę


Robi się coraz piękniej

Z organizatorką Sandrą przy Ice Cave






Jest to 1-szy lodowiec Alp od strony wschodniej. Nikt tego dnia nie miał siły się wspinać więc skorzystaliśmy z kolejki górskiej Gletscherbahn by wjechać na 2109 m.n.p.m na szczyt Hoher Krippenstein z którego to wierzchołka można podziwiać panoramę salzburskich Alp i wspomniany wcześniej lodowiec.
Można też skorzystać i odpocząć na tarasie pięknie położnego schroniska Lodge.

Lodge schronisko

Pierwszy etap podróży kolejką, która już sama w sobie stanowiła nie lada atrakcję i mega ekstremalne przeżycia, zaczął się od Krippenstein Seilbahn z którego to poziomu można na 1-dnym bilecie (opcja All Inclusive) dokonać eksploracji Jaskini Lodowej i Mamuciej co oczywiście uczyniliśmy. Widoki przepiękne, Ice Cave - robiła wrażenie choć dupy nie urywało. Mamuciej nie polecam - strata czasu i pieniędzy.

Huston we have a problem. We found the beautiful Ice Cave here :-)












Mamucia Jaskinia


Drugi etap obejmował już wjazd Hoher Krippenstein, gdzie w odległości kilkudziesięciu minut marszu od stacji kolejki można podziwiać panoramę Alp korzystając z takich atrakcji jak Rekin, Spiralna Platforma Widokowa z której można podziwiać lodowiec Dachstein czy 5 Fingers - czyli pięcioczęściowej przeszklonej platformy widokowej na Hallstatt i jezioro. Widoki mega - szczególnie podczas dobrych warunków klimatycznych.

Wjeżdżamy na 2109 m.n.p.m.

Jesteśmy w chmurach ;-)


Z widokiem na lodowiec






Platforma widokowa 5 fingers






Okno Boga :-)





Sam wjazd kolejką jest również mega atrakcją choćby z tego powodu że mieliśmy okazję część trasy przejechać po prostu w chmurach i jedyne co było widać to liny prowadzące wagon kolejki :-)





Rejon reklamuje się hasłem - Jedna góra 4 poziomy doświadczenia - oczywiście jest opcja typowo turystyczna. Dla osób szukających adrenaliny zostają górskie trasy wejścia na lodowiec lub na sam szczyt Dachstein wynoszący 2996 m.n.p.m. Przemieszczanie się między stacjami kolejki górskiej odbywa się bardzo szybko i płynnie a dla spragnionych czy degustatorów austriackiej kuchni polecam  https://www.schoenbergalm.at/home/ - pyszne i duże porcjowo dania.


Szczegółowych informacji na temat tego regionu znajdziecie na: https://www.schladming-dachstein.at/pl

Pełna mapa regionu

Drogę powrotną urozmaiciliśmy zejściem z Krippenstein Seilbahn  by podziwiać alpejską faunę i florę. W towarzystwie Joli, Sylwi i Mumii zdecydowałem się na prawie 2 godzinny trekking w dół na parking dolnej stacji kolejki górskiej. Widoki były przecudne, pogoda również. Po drodze mijaliśmy wodospad oraz kręte strome ścieżki, które wymagały od nas ciągłej uwagi by nie popełnić jakiegoś błędu. Oczywiście przypłaciłem ten trekking uszkodzeniem sobie palca u nogi i już sam nie wiem czy zawiniły buty czy może stopa mi urosła :-)













Sylwia w swoim żywiole








W każdym bądź razie udało się dotrzeć na parking gdzie po krótkim odpoczynku pojechaliśmy szukać kempingu na dalsze nocleg. Po przejechaniu kilkunastu km znaleźliśmy fajnie położny kemping Temel niestety jak się okazało tam też nie chciano Nas przyjąć tłumacząc się że jest to miejsce wyłącznie dla małych rodzinnych grup. Pierdu pierdu .... :-)






I tak została nam jeszcze ostatnia opcja czyli Camping am See - nad wodą. Na nasze szczęście zostaliśmy przyjęci a miejsce okazało się nawet dość urokliwe co można było dopiero dostrzec rankiem dnia następnego. Tu już byliśmy cisi jak makiem zasiał, wszystko po to aby nasz nowy nadzorca kempingu nas nie wywalił :-)

I tak kończył się powoli kolejny alpejski dzień. Zasypiałem w namiocie świadom milionów gwiazd nad głową, które tego dnia wyjątkowo oświecały wieczorne niebo. Było mega.

Cdn....



2 komentarze:

  1. Szukałam śpiwora, nie mogłam znaleźć, nie mogłam dobudzić śpiącego w aucie Damiana. Ubrana dość grubo: bluza, polar i kurtka puchowa, z niedostatku ciała, ciągle marznąć, wpadłam na pomysł żeby chodzić, choćby i do rana :) W którymś momencie strzeliły mi nerwy i jak dziecko zaczęłam płakać równie wylewnie i długo. Znalazł mnie jakiś Grek. Byłam na kawie i papierosie ale obawiałam się skorzystać z noclegu... wróciłam nad jeziorko. Wyczerpana przysnęłam na ławce ...Pobudka była gwałtowna. Wstałam, skręciłam obierając kierunek camping ale ku mojemu zaskoczeniu skończył się grunt pod nogami i rozległ się ,nie zapomnę nigdy :), PLUSK!!!!!! (obok tej kładki do skakania) ....może hrabia Monte Christo???? próba spławiania ? ...przeżyłam :) Po wykaraskaniu się, kto by nie miał w głowie, że jego własny, zagubiony w akcji śpiworek, mu się należy jak cukier za stanie????!!!!!! ....chciałam dobrze, nie zawracać ym:) gitary moim przeoczeniem...wyszło jak zwykle..... Z perspektywy czasu sort najlepszych wspomnień :) ....kiedyś np zgubiłam się w Avignonie :) i-ren-ka-! pozdrawiam Zdzicha! Kto czyta... Bądź zdrów!!!!

    OdpowiedzUsuń