Obserwatorzy

środa, 17 sierpnia 2016

Mega ekstremalnie w Energylandii

Hello Witajcie wszyscy ci którzy uwielbiają ekstremalne zabawki.
Tym razem zabieramy Was do Energylandii - największego parku rozrywki w Polsce.


Lokalizacja: Zator k/Chrzanowa, ul.3 maja 2 przy trasie 44.

Cena biletu indywidualnego w sezonie 2016 - wynosiła: 109 zł od os.

Jak dojechać? To zależy skąd podróżujecie. Wszystkie potrzebne informację znajdziecie na głównej stronie Energylandii - www.energylandia.pl

W Energylandii pojawiliśmy się około 11.00. Szybka orientacja co i gdzie się znajduje przy pomocy mapy i zaczęła się nasza przygoda. I choć trochę w uszczuplonym składzie to zabawa była przednia :D

Witajcie w Energylandii :D






Zaczęliśmy od Dragona Roller Coaster'a który ukryty za górą wulkaniczną wydawał się niegroźny dla oka, jednak za chwilę przekonaliśmy się na własne oczy że to tylko pozory :)























Zaraz po przejeździe nabraliśmy apetytu na więcej. Kolejnym celem był Roller Coaster F1 który jest najnowszym dzieckiem parku.
Na trasie 560 metrów F1 wystrzelił Nas z przyspieszeniem 4g - czyli o połowę większym niż start bolidów formuły jeden. 100 km/h osiągneliśmy w 2-3 sekundy by zaraz po tym zrobić pętle 360 stopni i poruszać się z prędkością 80 km/h przez całą trasę przejazdu odczuwając i zaliczając liczne pętle, inwersje i nachylenia. 100% adrenaliny mówię Wam - obecność obowiązkowa :)



























Zaraz po F1 przyszła kolej na jeszcze bardziej ekstremalne doznania jakim była przejażdżka Roller Coaster'em Mayan. W skali od 1 do 10 - dajemy mu 10tkę - choć pewnie ocena będzie bardziej sugestywna niż obiektywna. Jedno jest pewne - ekstremalne doznania zapewnione w 100%.
Odczucia jak w myśliwcu F16, siedzi się zwisając nogami w dół a prędkość 80 km i aż 5 inwersji sprawia że przeciążenia sięgają 5g.
Dla osób z lękiem wysokości będzie to podwójne przeżycie gdyż największe wzniesienie tej konstrukcji wynosi 33 metry co odpowiada 10 pietrom wieżowca.






















Nas tak uzależnił od siebie, że musieliśmy go zaliczyć 2 krotnie :)
Po tych 3 mega atrakcjach trzeba było trochę ochłonąć więc skorzystaliśmy z wolnego czasu by coś przekąsić. Tuż obok lokalu był Apocalipto z którego skorzystali Adaś i Śledziu. Jakie były wrażenia? Ich miny mówiły same za siebie :D





















Zaraz potem chwilę relaksu przeżyliśmy korzystając z Water Parku, gdzie na pontonach pokonaliśmy mały tor wodny, który skutecznie jednak sprawił, że byliśmy cali mokrzy.

Duże dzieci :)





















Space Gun - ciekawe co to? Ahaha oj działo się jeszcze nie lataliśmy 360 stopni w powietrzu. Przynajmniej była okazja poczuć co czują astronauci wyrzuceni w przestrzeń kosmiczną.


No to jak już latamy wysoko to czemu by nie skorzystać z Tsunami Dropper'a który majestatycznie góruje nad parkiem dostarczając śmiałkom odpowiednią dawkę adrenaliny. Przeciążenia rzędu 5,5 g i uczucie nieważkości skusi każdego szaleńca jak my :D



Czując pewien niedosyt jeszcze raz wróciliśmy na 2 - wcześniej wymienione Roller Coastery "Mayan" i "F1" aby zaaplikować sobie odpowiednią dawkę adrenaliny. Warto nadmienić że fajną sprawą są robione zdjęcia podczas przejazdów i każdy z uczestników ekstremalnej przygody ma potem możliwość zakupu pamiątki pod postacią zdjęcia, które w sposób szczery i niezakłamany ukazuje nasze emocje podczas zjazdu :-D

Hahahahah mega focia





















Na sam koniec zostawiliśmy sobie niezwykle ekstremalną przejażdżkę Aztec Swing'iem. To jest czyste szaleństwo. Potężne wahadło wychylające się ponad ludzkie możliwości oraz kręcone się dookoła własnej osi fotele sprawiają że żołądek pochodzi do gardła. Nikogo tu zresztą nie dziwi fakt iż po zakończonej przejażdżce ludzie wymiotują do śmietników. Bo przecież krzyki typu - zatrzymajcie to cholerstwo - już nikogo nie dziwią.
Osobiście jestem w miarę wytrzymały ale to ustrojstwo sprawiło że raz otworzona jama ustna jest potem ciężka do zamknięcia. Mega przeciążenia - więc osobom z chorym sercem naprawdę nie polecamy tej zabawki. Kto nie wierzy - niech zapyta Adama :)





Jest jeszcze jeden czaderski wynalazek. Zwie się Space Booster - niestety kolejka do tego urządzenia okazała się zbyt przydługawa aby zaliczyć to coś co sprawia że tracisz kontakt z rzeczywistością a kończąc przejazd nie wiesz jak się nazywasz :D
Niech dopełnieniem tego co przed chwilą napisałem będzie ta krótka informacja techniczna o tym cudzie techniki.

Space Booster – Armagedon to kolejne urządzenie z sekcji ekstremalnej. Wysoki niczym drapacz chmur, prawdziwy wyciskacz adrenaliny – miejsce w którym rozegra się ostateczna walka między strachem a odwagą, czyli kosmiczny Armagedon. Podstawa tego urządzenia to ogromne ramię o średnicy 40 metrów poruszające się z niesamowitą prędkością dochodzącą do 100 km na godz. i generujące przeciążenie prawie 4g. Wyposażone jest w dwie czteroosobowe kapsuły, które napędzane siłą bezwładności obracają się wokół swojej osi. Jednego możecie być pewni… przejażdżki na Armagedonie nie zapomnicie do końca życia!


Tylko dla krejzoli :D





















Ostatnim urządzeniem jakie wypadało by zaliczyć w strefie Extreme jest Viking Rollercoaster - niestety podobna sytuacja jak w przypadku Space Boostera - długa kolejka - sprawiła że zrezygnowaliśmy z czekania na przejazd. Choć z widoku jaki nam się rozpościerał na tą atrakcję wnioskuję że jest ona raczej skierowana dla nieco młodszej ekipy - choć pewnie kiedyś i to uda Nam się zaliczyć.




















Podsumowując - strefa ekstremalna to jest to czego szukaliśmy. Naprawdę warto wydać tą stówkę aby się naładować pozytywną energią. Dla niedowiarków niech ten "FILM" będzie zaproszeniem do ekstremalnej zabawy z potężną dawką adrenaliny.

Naprawdę polecamy!!!

Przejechany dystans 592 km z naszego miejsca zamieszkania na trasie: Kalisz-Zator-Kalisz.

Jeszcze tu wrócimy :-D
Ahoj przygodo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz