Obserwatorzy

poniedziałek, 23 lutego 2015

Busem przez Polskę - Kotlina Kłodzka 2015, gościnnie w Pradze



W ramach projektu Busem przez Polskę 2015 zorganizowaliśmy 1-szy w sezonie wyjazd zimowy.

Od 23 do 27 lutego 2015 roku penetrowaliśmy rejon Kotliny Kłodzkiej i jej główne atrakcje turystyczne przeplatając to szusowaniem na stokach w Zieleńcu. Całość zakończyliśmy 1-dniową wyprawą do Pragi:

Udało nam się m.in:
  • Zwiedzić Krzywą Wieże w Ząbkowicach Śląskich wraz z rynkiem
  • Eksplorować Kopalnie Złota w Złotym Stoku wraz z najdłuższym podziemnym wodospadem w Polsce
  • Szusować na nartach w Zieleńcu
  • Wpaść na kilka chwil do Kłodzka
  • Zaliczyć militarny kompleks Riese - w Walimiu Osówka
  • Zaliczyć Aquapark w Kudowie Zdrój 
  • Zorganizować zimowy trekking po Szczelińcu Wielkim
  • Zwiedzić stolicę Czech - Pragę.
Nocowaliśmy w ośrodku wypoczynkowym "Relax" w Szczytnej.
 
Krzywa Wieża



Ale po kolei...
23 luty 2015 r.

Pierwszym punktem tego dnia była Krzywa Wieża w Ząbkowicach Śląskich. Mało kto wie, że ów miasto w języku niemieckim brzmi jak jeden z bohaterów pisarki Mary Shelley z 1818 roku - Frankenstein. 
Wspomniana Krzywa Wieża w Ząbkowicach nazywana jest śląską Pizą. Jest najwyższą krzywą wieżą w Polsce 34 metry wysokości a odchylenie od pionu to 2,14 metra. 
Na jej szczyt prowadzi 139 schodów.



Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim




Z Ząbkowic udaliśmy się w stronę Kopalni Złota w Złotym Stoku. Po drodze jednak zahaczyliśmy o Kamieniec Ząbkowicki a konkretnie wzniesiony nieopodal neogotycki pałac z XIX wieku o charakterystycznych czterech narożnych wieżach o wysokości niemal 34 metrów.



Zaraz potem zawitaliśmy w Złotym Stoku by nacieszyć oko sztolniami m.in.Gertrudy i największym 8-metrowym podziemnym wodospadem w Polsce. Całość wieńczyła przejażdżka podziemną kolejką, która stanowi z tym rejonie nie małą atrakcję.

Sztolnia Gertudy

Przed wejściem do sztolni

Z wizytą u specjalisty od arszeniku

Kacper szaleje

Rolniku - umyj swe jaja przed skupem

Podziemne szaleństwo

Powód szaleństwa


Na końcu skoczyliśmy jeszcze do Kłodzka by zwiedzić kazamaty i system podziemnych labiryntów Twierdzy Kłodzkiej, niestety brak przewodnika i przymus czekania na niego 2 godziny zmusił nas do rezygnacji i przejazdu już do ośrodka "Relax" - miejsca docelowego w którym nocowaliśmy przez następne 5 dni.
Oczywiście po obiadokolacji, grach zespołowych (tenis stołowy, piłkarzyki, bilard) dzionek kończyliśmy grubo po północy.

Adam kontra Kacper

Bilard - nasza główna wieczorna rozrywka


24 luty 2015 r.

Dzionek zaczął się od przepysznego śniadanka podanego w formie bufetu szwedzkiego. Zaraz po nim pojechaliśmy na stok w Zieleńcu gdzie szusowaliśmy na nartach. W zasadzie tak zszedł cały dzionek, na stokach Zieleńca. Wieczorem oczywiście skorzystaliśmy jeszcze z jednej atrakcji ośrodka - basenu. Zabawa była przednia mimo nieco zimnawej wody :). Wieczór to oczywiście turniej bilarda do późnych godzin nocnych.

Nasz codzienny poranny rytuał - pyszne śniadanko

Szykujemy sprzęt

Bohaterowie stoków w Zieleńcu

Tomek, Adrian, Adam i Kacper

Pogoda sprzyjała szusowaniu

Chwila oddechu

Czyżby 1-sze kroki?

Na siłowni

Relaks w ośrodku Relaks



25 luty 2015 r.

Kolejny dzień zapowiadał się atrakcyjnie. Po obfitym śniadanku ruszyliśmy na Szczeliniec Wielki - najwyższy szczyt Gór Stołowych 919 m.n.p.m. który z daleka wygląda jak ścięta góra. Na szczycie jest schronisko PTTK gdzie nie omieszkaliśmy zaliczyć gorącą czekoladę po małym trekkingu pod górę składającego się z 665 schodów. Zimą tradycyjna trasa jest w zasadzie zamknięta dla ruchu turystycznego ale można ją zaliczyć na własne ryzyko. Oczywiście skorzystaliśmy z takiej opcji i tak udało nam się spenetrować cały Szczeliniec włącznie ze słynnym "Piekiełkiem" - oj było wesoło. Pogoda dopisała, humory również. Na końcu trasy podziwialiśmy panoramę Sudetów z dwóch dostępnych platform widokowych. Chłopaki szaleli.

Trekking pod górę

Tuż przed wejściem do Szczelińca

Widok na Sudety

Ta skała się kiedyś osunie .... :)

Tradycji stało się zadość - Kacper i jego przyjaciel



Małpka?

Widok z góry na "Piekiełko"

Mamo......



Końcówka trasy - na platformie widokowej



Schodzimy


Zimowy trekking na Szczelińcu - zaliczony



Staraliśmy się również dostać do pobliskich Błędnych Skał, jednak trasa dla samochodów była zamknięta. Zdecydowaliśmy zatem pojechać do Walimia - Osówka by zobaczyć na własne oczy wydrążone w litej skale podziemnie miasto (Riese) "Olbrzym" wchodzących w skład wielu podziemnych korytarzy pełniących różne funkcje w czasie II wojny światowej. Więcej na ten temat znajdziecie pod tym linkiem.

Wymienimy świece i pojedzie :-)

Riese - Osówka

Wewnątrz podziemnego miasta

Widok na niemiecki czołg w skali 1:1


Trasę powrotną uprzyjemniały Nam hity czeskiego radia "Cerna Hora" które od samego początku naszej eskapady stało się siłą przewodnią wyprawy i umilało nam całą 5-dniową wyprawę.
Po obiadokolacji w ośrodku pojechaliśmy jeszcze do Aquaparku w Kudowie Zdrój by się zrelaksować.

Szalejemy w Aquaparku
Także dzionek był niezwykle ciekawy a kończyliśmy go gwarnie i odlotowo. Otóż tego właśnie dnia poznaliśmy pilota "szafolotu" i jego jedynego chyba pasażera. Uczestnicy wyprawy mieli okazję poznać go osobiście :-)


26 luty 2015 r

Dzień ten podobnie jak wtorek 24.02. zszedł Nam na szusowaniu na stokach Zieleńca do samego wieczora. Tym którzy się wymigali od nart skorzystali z uroków zdrojowego parku w Kudowie próbując słynnych wód mineralnych (Śniadecki i Marchlewski) oraz zaliczyli godzinną partyjkę na kręglach. Hmmm tzw kręglach :D nie no.... mogę śmiało powiedzieć, że dało się grać.
Wieczorkiem kultowo już bilardzik i spać. Poprzednie dni dały się we znaki bośmy zasnęli jak małe bobaski.

Nasza baza noclegowa

Na nartach

Adam nauczył się wreszcie skręcać :)

Na kręglach - Tomek tego dnia był mistrzem Strike'ów

Ja zaliczałem jedynie Spare'ki

Zieleniec 2015


27 luty 2015 r

To ostatni dzień i zarazem dzień powrotu. Najlepsze zostawiliśmy sobie na koniec wyprawy. Pojechaliśmy bowiem na prawie cały dzień do stolicy Czech - Pragi. Autostradą zajęło Nam to raptem 1,5 godziny.
Praga przywitała Nas piękną słoneczną pogodą z lekkim zachmurzeniem. Nastroje od razu się poprawiły, wiedzieliśmy że czekała Nas mała praska przygoda.
Nasz trekking zaczęliśmy od zwiedzenia zamku na Hradczanach. Mogliśmy ze wzgórza podziwiać przepiękną panoramę Pragi. Następnie udaliśmy się trasą przez Katedrę św.Vita w dół w kierunku Małej Strony do Mostu Karola.

Zmiana warty

Na dziedzicu zamku

Widok na Zamek - Hradczany

Widok na wzgórze Petrin


Zanim jednak nasza noga stanęła na moście muszę wspomnieć o jednym znaczącym dla naszej wyprawy dziele Davida Czernego (czeskiego rzeźbiarza), który swoimi pracami zadziwia i szokuje tłumnie odwiedzających Pragę turystów. Jednym z nich była ekspozycja dwóch panów sikających na Czechy :-)  cóż za luzackie podejście do życia.

Lejemy na Czechy - ekspozycja Davida Cernego

Mottem przewodnim praskiej eskapady prawie stały się gołe pisiory, gdyż co dopiero zobaczyliśmy słynną ekspozycję znajdującą się visa vi Muzeum F.Kafki to chwilę później na dziedzińcu Muzeum Zabawek na Hradczanach, chłopaki łapali już chłopca za pisiora licząc że spełni im się ich najskrytsze życzenie - jakie? zapytajcie ich :)

Dawca życzeń :-)

 Warto wspomnieć też kilka słów o Katedrze św.Vita którą podziwialiśmy ze wszystkich stron oraz zajrzeliśmy do środka by rzucić okiem na przepięknie zdobione witraże Alfonsa Muchy. Wspomniana gotycka katedra jest siedzibą arcybiskupów praskich i prymasa czeskiego. Budowana była w latach 1344-1385. Dokończona kilkaset lat później. Tu przechowywane są insygnia koronacyjne władców czeskich, w tym korona św.Wacława. Na uwagę zasługują również przypory - charakterystyczne dla okresu gotyku.

Widok na katedrę sv.Vita

4 muszkieterów

Gotyk w pełnej klasie

Widok na prezbiterium

Witraże Alfonsa Muchy



Wracając jednak do trasy.... następny był Most Karola (Karluv Most).
Most Karola to najsłynniejsza wizytówka Pragi. Leżący na Wiełtawą łączy dwie praskie dzielnice - Małą Stronę i Stare Miasto.
Dla ciekawskich: Most Karola ma 516 metrów długości, jego 16 łęków spoczywa na 15stu filarach. Do 1741 roku był to jednym most w Pradze. Budowę rozpoczęto 1357 roku za panowania cesarza Karola IV. W okresie baroku most został ozdobiony 30-toma posągami. Podobny most (choć stanowi raczej miniaturę mostu Karola) można zobaczyć po polskiej stronie - Kłodzku tzw.most św.Pawła. Most Karola obecnie stanowi najważniejszą atrakcję turystyczną Pragi.

Widok na Most Karola

Przy wejściu na most (dzielnica Mala Strana)

Na moście Karola - Hradczany w tle




Kolejnym obowiązkowym punktem na naszej trasie był praski Orloj - słynny już astronomiczny zegar na starym rynku. Skonstruowany w 1410 roku. Zegar składa się z trzech części; astronomicznej ukazującej położenie ciał niebieskich, kalendarzowej z medalionami reprezentujące miesiące oraz animacyjnej - ruchomej platformy z 12-toma apostołami i śmierci (Turka, Marności i Chciwości). Punktem obowiązkowym jest zawsze mini pokaz jaki odbywa się na zegarze o pełnych godzinach. Główną atrakcję stanowi wtedy część animacyjna.

Praski Orloj

Stary Rynek - widok na Kościół NMP pod Tynem

Spektakl animacji 12 apostołów i śmierci


Powder Tower


Po krótkim pobycie na starym rynku ruszyliśmy w kierunku ostatniej tego dnia atrakcji turystycznej Pragi - Placu Wacława.
Miejsce słynie głównie z historycznych wydarzeń. Najważniejszymi było odzyskanie niepodległości w 1989 roku oraz wybór 1-szego niekomunistycznego prezydenta Czech - Vaclava Havla. Dziś to główna arteria praska. Punktem charakterystycznym jest pomnik św.Wacława oraz tuż za nim gmach Muzeum Narodowego.
Ktoś kto był w Paryżu na polach elizejskich może dostrzec pewne podobieństwo przypatrując się w obu stron na bogate witraże sklepów słynnych sieci handlowych itp.

Plac Wacława - w tle pomnik Wacława i gmach Muzeum Narodowego


Zanim jednak opuściliśmy Pragę - zaszliśmy do Czeskiej Kuchni by rozkoszować się w czeskich knedlikach - czyli tradycyjnym czeskim daniu w którego skład wchodzi: 4 krążki odpowiednika polskiej pyzy, przepyszny sos gulaszowy łagodny lub na ostro i zasmażona kapusta. Oczywiście wszystko to smakuje wybornie w kufelkiem pysznego czeskiego piwa. Niestety wiek uczestników wyprawy taką opcję wykluczał. 

Ostatnim punktem zwiedzania okazało się praskie metro, którym z Placu Wacława dojechaliśmy na Hradczany, gdzie zostawiliśmy naszego busa. Nim się nie obejrzeliśmy była już 16.00 i trzeba było wracać.

Czekamy na metro

Kierunek Hradczany


Powrót oczywiście iście w muzycznym stylu czyli Radio Cerna Hora a potem Radio Eska i gorące hity, które uprzyjemniały drogę powrotną.

Żegnając się z nadzieją na następną wyprawę machają na pożegnanie: Kuba, Adrian, Adam, Kacper i Tomek. Przejechaliśmy w sumie ponad 1160 km licząc wszystkie dni spędzone podczas wyprawy.

Do następnego wyjazdu