Ostatnie dni w Irlandii spędzałem odpoczywając aktywnie. Dwa ostatnie dni przeznaczyłem na Dublin. Dzięki mojemu kompanowi i jego wieloletniej wiedzy co, gdzie i jak w Dublinie, ruszyłem zasmakować irlandzkiej kultury.
A skoro o kulturze mowa ... pewno domyślacie się co mam na myśli. Guinness, Irish Whiskey, Sliante, oraz wiele ciekawych miejsc warte zobaczenia.
Nasz rajd rozpoczęliśmy od Pheonix Park. Jest to największy park w stolicy zajmujący 707 hektarów i stanowiący największy obszar rekreacyjny dla mieszkańców Dublina. Założony został w 1662 roku.
Obecnie oprócz roli rekreacyjnej i zielonego płuca stolicy park jest też miejscem wielu pomników upamiętniających jego założycieli oraz ludzi związanych z historią Irlandii. Wspaniałe miejsce by odpocząć, wypić kawę, piwko, pojeździć rowerem. Są też ścieżki wytypowane dla miłośników segway's oraz ścieżki zdrowia. Jednym słowem - wszystko to czego potrzebujesz aby wypocząć lub aktywnie wziąć udział w organizowanych co weekend wielu eventach. Dla najmłodszych dużą atrakcją na pewno będzie tamtejsze Zoo. Głównymi bohaterami planu są królewskie jelenie dla których pierwotnie park ten został utworzony.
|
Widok na budynek sądu tuż obok Pheonix Park |
|
Na zdrowie |
W drodze powrotnej zahaczyliśmy o oryginalny pub by spróbować oryginalną irlandzką Whisky. I choć osobiście nie jestem wielkim smakoszem takich trunków, to muszę przyznać, że irlandzka Whisky jest (dla mnie osobiście) smaczniejsza niż szkodzka czy amerykański burbon.
Smak jest o wiele delikatniejszy i nie jedzie myszami :- ) oczywiście żartuje, by nie urazić Szkotów.
|
Szklaneczka Irish Whisky ku pokrzepieniu serc |
|
Uwielbiam takie klimaty w pubie. |
Po małej degustacji ruszyliśmy na ulice Dublina w kierunku zamku dublińskiego. Poruszając się ulicami Dublina zatrzymaliśmy się na dłuższy czas w kościele Chrystusa by podziwiać jego wnętrza. Uraczyłem się kuchnią arabską, skosztowałem kilku rodzajów piw w jednym z niewielu pubów, gdzie nie podaje się Guinness'a ale za to możesz zaopatrzyć się w piwa ze wszystkich zakątków świata. Zatem, jeśli nie próbowałeś smaku piwa australijskiego, czy z Kenii - ten lokal zapadnie ci głęboko w pamięci. Jedynym warunkiem jest gruby portfel i mocna głowa. Powodzenia.
|
Wnętrze katedry |
|
Łuk przejściowy |
|
Widok na katedrę kościoła Chrystusa |
|
Widok na irlandzki ambulans |
|
Miejsca gdzie można smacznie zjeść |
|
Wnętrze lokalu |
|
Wszystkie piwa świata - fragment szklanej wystawy |
|
James Bond zawitał na ulice Dublina |
Po jakieś godzince, półtora wreszcie dotarliśmy na dziedziniec zamku dublińskiego.
Zamek królewski w Dublinie (jego pierwsza warownia zbudowana została w 1204-1224 przez Anglo-Normanów). Po pożarze w 1684 roku uchowała się jedynie wieża (Record Tower). Dziś to ogromna forteca leżąca na 44 tyś metrów kwadratowych na których znajdziecie dwa muzea, dwie kawiarnie, międzynarodowe centrum konferencyjne, dwa ogrody i budynki rządowe.
Powiem szczerze - będąc w Dublinie - koniecznie trzeba tu zajrzeć. Obecność obowiązkowa.
|
Na dziedzińcu zamku |
|
Można się od razu wyspowiadać :-) |
|
Widok na wieżę |
|
Widok na organy |
|
Welcome in Dublin Castle |
Kolejną ciekawostką jest fakt, że rury kanalizacyjne widoczne są czasami na zewnątrz budynku a nie tak jak u nas wewnątrz. Co tworzy czasami bardzo ciekawą mozaikę i stanowi nie lada atrakcję samo w sobie.
|
Kanalizacyjna mozaika :-) |
Naszą przygodę zakończyliśmy już tradycyjnie na Grafton Street. Trzeba było się zaopatrzyć w jakieś pamiątki itp. Korzystając z okazji musiałem spotkać się z Molly Malone - (jak chodzą słuchy) prostytutki która wieczorami uprawiała najstarszy zawód świata a za dnia trudniła się sprzedażą małż i ryb.
|
Molly Malone |
Jak źródła podają Molly Malone (zwane również jako Cockles and Mussels) jest również popularnym utworem folklorystycznym, który w Irlandii zyskał miano nieoficjalnego hymnu Dublina. Śpiewany często przez kibiców sportów gealickich czy klubów rugby. Opowiada on właśnie historię o pięknej sprzedawczyni ryb na ulicach Dublina, zmarłej młodo na febrę.
Jutro czekał mnie ostatni dzień w Dublinie. Ale to już inna historia.